- Musimy realizować nakreślony sobie plan. Kontynuować ciężką pracę, która będzie procentować w najważniejszym momencie i nawet nie grając najlepiej, zdobywać punkty - mówił po meczu z Jadarem Radom, szkoleniowiec Asseco Resovii, Ljubo Travica. Licznie zgromadzona publiczność w hali na Podpromiu liczyła na krótkie spotkanie z outsiderem rozgrywek i efektowne zwycięstwo, jak choćby miało to miejsce przed tygodniem w Bydgoszczy. Wygrana owszem była w trzech setach, jednak gra rzeszowian daleka była od ideału. - Radom to nie jest wcale taki słaby zespół - mówi środkowy gospodarzy, Bartosz Gawryszewski. - Znam ten zespół dobrze od środka i uważam, że jest o wiele mocniejszy niż Delecta. Nikt z nas nie liczył, że zwycięstwo łatwo przyjdzie i znalazło to potwierdzenie na boisku. W pierwszych dwóch setach trzeba było się mocno napocić, żeby pokonać przeciwnika - twierdzi Gawryszewski, który w minionym sezonie grał w Radomiu. Dwa sety męki W inauguracyjnej partii goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 21:20 w końcówce. - Zawsze się nam tutaj w Rzeszowie dobrze grało i wydawało się, że dziś faktycznie możemy jakiś mały punkcik urwać - mówi rozgrywający Jadaru, Jarosław Maciończyk. W nerwowej końcówce więcej opanowania i zimnej krwi wykazali jednak gospodarze. - Mój zespół nie przestraszył się rywala i przez dwa sety próbowaliśmy walczyć. W pierwszej odsłonie przy stanie 24:24 odgwizdane zostało nasze podwójne odbicie, przez co Resovia przeważała - opisuje trener Jadaru, Mirosław Zawieracz. Klasa Resovii Drugi set już od początku układał się po myśli siatkarzy z Radomia. Przyjezdni prowadzili 7:3, 19:15 czy 20:18, ale górą w decydującym momencie była Resovia. - Znów czegoś tam nam zabrakło, jakieś 2, 3 błędy zadecydowały. Zresztą klasowe zespoły poznaje się właśnie w takich sytuacjach, a nie ma co ukrywać, że takim jest Resovia, która jest od nas w tym momencie zespołem dużo lepszym. O III secie nie ma co już wspominać. Nie byliśmy w stanie się już podnieść. Szkoda, bo znów gramy dobrze do pewnego momentu. Walczymy na równi z faworytem, a nadal nie mamy ani punktów, ani choćby wygranego jednego seta - mówi Jarosław Maciończyk, a trener Jadaru dodaje: - W II secie wszystko szło dobrze i wydawało się, że kontrolujemy jego przebieg, ale niestety, przy jednym ustawieniu straciliśmy siedem punktów. Nie mogliśmy wówczas wyprowadzić skutecznego ataku. Żadne zmiany nie przynosiły rezultatu i przegraliśmy. Mamy nadzieję, że dobra gra przez dwa sety była dobrym znakiem na to, że w przyszłości zdobędziemy wreszcie punkty - twierdzi trener Mirosław Zawieracz. Witamy w lidze W szeregach Jadaru dłuższy czas miał okazję pokazać się Kubańczyk, Hernandez, który przed tygodniem zadebiutował w PlusLidze. Swoją grą nie olśnił nikogo, a dał tylko możliwość popisania się spektakularnymi akcjami w obronie Krzysztofowi Ignaczakowi. "Igła" bez problemów podobijał piłki po jego dynamicznych atakach, a po udanych akcjach w obronie emanował ogromną radością. - Witamy w naszej lidze, gdzie nikomu nie jest łatwo o punkty. Cieszą takie akcje, a najbardziej to, że po nich wyprowadzamy skuteczne kontry - stwierdził libero Asseco Resovii. Słabszą postawę Hernandeza i rozgrywającego Salasa próbował nieco usprawiedliwiać Jarosław Maciończyk. - Wierzę jednak, że będziemy mieć z nich pożytek. Trenują z nami zaledwie od kilkunastu dni. Muszą mieć czas na wkomponowanie się w zespół. Jedno jest pewne, obaj Kubańczycy muszą zrozumieć, że trafili do ligi opanowanej przez twardzieli. Hernandez doświadczył tego w Rzeszowie. Dwa razy pięknie wyszedł w powietrze i huknął z całych sił. Tylko że po drugiej stronie siatki stał Krzysiek Ignaczak - stwierdził rozgrywający Jadaru. Daleko do doskonałości Rzeszowianie mimo wygranej w trzech setach zdają sobie sprawę, że ich forma nie jest jeszcze optymalna. Do wysokiej formy jest nam jeszcze bardzo daleko. Cały czas jesteśmy w ciężkim treningu i wcale nie twierdzę, że to jest złe. Mocno trenujemy, a wyniki same przyjdą, potrzeba tylko czasu i spokoju - zapewnia Bartosz Gawryszewski. Największym problemem ekipy Asseco Resovii wydaje się być atak. - Na pewno ten element szwankuje, nie najlepiej jest też z grą z kontry. Brakuje nam nieco precyzji. Wszyscy jesteśmy świadomi, co robimy źle, ale spokojnie, z czasem przyjdą nasze lepsze mecze. Powtarzałem wielokrotnie, że w pierwszy meczach nie pokażemy całego naszego potencjału. Chodzi o to, żeby nie grać jakiejś wielkiej siatkówki, ale żeby wygrywać. Nadal bardzo ciężko trenujemy i widać w meczach to zmęczenie. Nie możemy przez to pokazać tego, co potrafimy. Ważne jest to, abyśmy w drugiej części sezonu grali dobrze twierdzi trener Ljubo Travica. ASSECO RESOVIA 3 JADAR Radom 0 (27:25, 25:22, 25:16) Sędziowali: P. Król i W. Maroszek. RAFAŁ MYŚLIWIEC Wyniki innych meczów III kolejki: Domex Tytan AZS Częstochowa - Trefl Gdańsk 3-2 (27:29, 22:25, 25:17, 25:14, 20:18), Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Delecta Bydgoszcz 3-1 (22:25, 25:17, 28:26, 25:20), Jastrzębski Węgiel - J.W.Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawa 3-2 (19:25, 25:18, 20:25, 25:17, 15:9), AZS UWM Olsztyn - PGE Skra Bełchatów 1-3 (21:25, 25:23, 23:25, 24:26). 1. PGE Skra 3 9 9-2 2. Jastrzębie 3 8 9-3 3. Asseco Resovia 3 7 8-3 4. Olsztyn 3 6 7-4 5. Zaksa 2 5 6-3 6. Politechnika 3 3 6-8 7. AZS Cz. 3 3 5-8 8. Trefl 2 1 3-6 9. Delecta 3 0 2-9 10. Jadar 3 0 0-9 Miesięczna przerwa Hernandeza Środkowy Asseco Resovii, Ihosvany Hernandez, w sobotę ze względu na problemy z kolanem nie mógł na boisku rywalizować ze swoimi rodakami z Kuby. W piątek przed treningiem Jadaru uciął sobie długą pogawędkę z obcokrajowcami zespołu z Radomia, ale nie miał zbytnio szczęśliwej miny. - W poniedziałek czeka mnie zabieg kolana. Mam nadzieję, że rehabilitacja nie potrwa długo i szybko wrócę do treningów i gry - mówi Hernandez, który ma odprysk w kolanie. - Po konsultacji z klubowym lekarzem oraz ortopedą uznaliśmy, że potrzebny będzie taki zabieg - opisuje masażysta Jacek Rusin. - Co prawda Hernandez mógłby nadal grać, ale kolano by mu puchło i odczuwałby ból. W jego kolanie jest zwyrodnienie stawowe - ma oderwany kawałek chrząstki stawowej i trzeba to wyczyścić. Można powiedzieć, że jest to tzw. zabieg kosmetyczny i po miesiącu przerwy powróci do gry. Oczywiście nie można wykluczyć w takich przypadkach jakichś komplikacji, ale mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze - twierdzi Rusin. Ze spokojem do tej sytuacji podchodzi trener Asseco Resovii. - Lepiej, żeby ten zabieg odbył się teraz i Ihos wrócił sprawny do nas, nawet kosztem I rundy, na późniejsze, najważniejsze mecze. Mamy teraz trójkę środkowych, więc jakiejś dużej dziury w czasie jego rehabilitacji nie będzie, a przecież w odwodzie jest jeszcze Tomek Kusior, który też trenuje z nami - mówi Ljubo Travica.