Z wnioskiem o nagrodzenie strażaka wystąpił komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz. Dziś o godzinie 11.00. w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim Maciej Żywno, wojewoda podlaski, podziękuje strażakowi za uratowanie życia chłopcu. W spotkaniu uczestniczyć będzie m.in. komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. Dziecko przestało oddychać 4-letni chłopiec z Barszczewa na Podlasiu przestał oddychać. Jego rodzice dodzwonili się do dyspozytora straży pożarnej. Mężczyzna natychmiast wysłał na miejsce zdarzenia pogotowie. Później przez kilkanaście minut instruował roztrzęsionych rodziców, jak mają postępować z dzieckiem. "Spokojnie. Niech mi pani mówi, co się dzieje. Proszę udrożnić drogi oddechowe, odchylić głowę do tyłu i wykonać oddechy" - mówił matce dziecka strażak. Precyzyjnie tłumaczył, jak przeprowadzać kolejne czynności reanimacyjne. Dzięki jego radom w momencie przyjazdu pogotowia chłopiec już oddychał. Chłopiec przechodzi badania Stan 4-latka jest określany jako dobry. Chłopiec leży na oddziale zakaźnym szpitala dziecięcego w Białymstoku. Jego życie nie jest zagrożone. Na razie nie wiadomo, kiedy wróci do domu. Lekarze chcą zatrzymać chłopca jeszcze przez kilka dni na badaniach. Najważniejsze są pierwsze minuty - W ratowaniu życia ważne jest to, żeby ludzie chcieli słuchać dyspozytora i wykonywali jego polecenia - powiedział bohaterski dyspozytor białostockiej straży pożarnej Krzysztof Zahorowski. - Ludzie myślą, że w czasie reanimacji mogą komuś zaszkodzić. Ale to, że nic nie zrobimy, jest większą szkodą. Trzeba coś robić, działać. Ważne są pierwsze chwile, pierwsze minuty. Później w mózgu zachodzą nieodwracalne zmiany i może nie dojść do przywrócenia krążenia i oddechu - podkreślił Zahorowski. RMF24: Nagranie telefonicznej rozmowy strażaka z rodzicami chłopca