Szkoleniowiec brązowych medalistów poprzedniego sezonu - którzy w obecnym mają zamiar zdetronizować Skrę - zespół praktycznie w komplecie (nie w pełni sił po kontuzjach są Matej Cernic i Tomasz Jóefacki - przyp. red.) miał dopiero na dwóch treningach. Trudno jednak tłumaczyć się tylko brakiem zgrania, skoro zespół z Rzeszowa w III secie prowadząc 20:15 traci z rzędu 7 punktów. - Na własne życzenie przegraliśmy tego seta - mówi Wojciech Grzyb i dodaje. - To nie lada wyczyn stracić tyle punktów i w tym przypadku nie zasłaniałbym się brakiem zgrania. Owszem w tym składzie trenowaliśmy dwa razy, ale takie błędy jakie popełniliśmy wynikały bardziej z złej własnej oceny sytuacji. Nasza gra momentami była za bardzo szarpana, a w takiej sytuacji ciężko jest zainkasować komplet punktów. Szkoda, bo można było wygrać ten mecz w trzech setach - stwierdza środkowy Asseco Resovii. Z czasem coraz lepiej W zespole z Rzeszowa zadebiutował Niemiec Georg Grozer, który również nie ustrzegł się błędów, ale rozkręcał się z seta na set. - Na początku meczu nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego rytmu i zgrania z rozgrywającym. Cieszę się, że pod koniec meczu moja gra wyglądała już lepiej. To dobry prognostyk na następne spotkania - mówi atakujący Asseco Resovii, który w I secie miał niespełna 30 proc, skuteczność, a mecz zakończył z 49 proc. Potężnym atakiem zakończył tie-breaka po efektownej wystawie innego debiutanta w PlusLidze, Ryana Millara. - Absolutnie nie myślę o zmianie pozycji (śmiech). Cieszę się jednak, że miałem również swój malutki wkład w zwycięstwo - mówi Amerykanin, który na boisku pojawiał się tylko na podwyższenie bloku. - Czuję się dobrze, z moją kostką wszystko w porządku. Moim największym problemem jest jednak to, że brakuje mi treningów. Po przerwie związanej z leczeniem kontuzji czuje się jeszcze bardzo wolny - wyjaśnia Millar. W Wieluniu z zespołem był również Marej Cernic, ale przez cały czas przesiedział w kwadracie dla rezerwowych. - Czuję się już na pewno dużo lepiej niż jeszcze kilka dni temu. Z każdym dniem odczuwam poprawę. Myślę, że potrzebuję jeszcze ok. tygodnia czasu na to, żeby być zdolnym do gry. Czy wystąpię już w meczu ze Skrą Bełchatów? Trudno powiedzieć. Zobaczymy - odpowiada Włoch. Zadowolenie w Wieluniu Gospodarze też nie zagrali w pełnym składzie. Zabrakło Argentyńczyka Martina Costa Blanco. Nowy środkowy Pamapolu mecz oglądał z wysokości trybun, bowiem na czas nie dotarł jego certyfikat. Jego zmiennicy spisywali się jednak na tyle dobrze, że jego brak nie była aż tak widoczny. - Z gry moich zawodników jestem zadowolony, z wyniku znacznie mniej - mówi trener Pamapolu, Dariusz Marszałek. - Bardzo się cieszę, że mam dwunastu zawodników, a nie tylko sześciu, że dokonując zmianę mogę wierzyć, iż nowi ludzie na boisku zrobią dobrą robotę. Zabrakło trochę zespołowości w tych newralgicznych momentach, ale wiemy że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu - twierdzi szkoleniowiec, który w latach osiemdziesiątych był zawodnikiem Resovii. Siatkarze z Wielunia nie ukrywali, że przed meczem taki wynik wzięli by w ciemno, a z przebiegu meczu mały niedosyt pozostał. - Była szansa na zwycięstwo z potentatem naszej ligi - mówi Marcin Lubiejewski i dodaje. - Staraliśmy się wykorzystać fakt, że Resovia nie była jeszcze w pełnym składzie i nie za bardzo zgrani. Blisko było w II secie i gdyby on zakończył się naszym zwycięstwem to przy stanie 2-0 rywalom można było podciąć skrzydła, a tak to oni złapali wiatr w żagle. Grozer rozkręcił się na dobre i byliśmy w opałach. Oni grali mądrze w kontrach nabijali piłka wracała i potrafili to skończyć. U nas błędy się pojawiły, a z takim zespołem trzeba robić ich jak najmniej i liczyć po potknięcie faworyta. Mimo wszystko powalczyliśmy i na tle tak mocnego zespołu pokazaliśmy się z dobrej strony. Myślę, że było to niezłe otwarcie sezonu - uważa atakujący ekipy Pamapolu, która w tym sezonie ma powalczyć o miejsce w szóstce. - Nie mamy w zespole wielkich gwiazd, ale wolą walki i determinacją możemy sporo osiągnąć. Na pewno nikomu łatwo punktów nie oddamy i z każdym będziemy walczyć tak jak z Resovia. Szczerze mówiąc to dobrze, że nie zaczęliśmy inauguracji od 0-3 bo to by nam podcięło skrzydła, a teraz przed nami ZAKSA i wyjazd do Częstochowy. Lepiej mieć jakąś zdobycz punktową i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie - kończy Lubiejewski. Pamapol Wielton Wieluń - Asseco Resovia 3:3 (28:26, 23:25, 25:23, 21:25, 10:15) Sędziowali: Tomasz Janik i Marcin Herbik (obaj z Warszawy). Widzów 1300. MVP meczu: Mateusz Mika Rafał Myśliwiec, Wieluń rmysliw@pressmedia.com.pl