Ich występ w rewanżu w Białej Podlaskiej jest wykluczony. Najpierw kontuzji doznał Miron Dratwiński. Potem na boisko powrócił pierwszy bramkarz zespołu Mateusz Nadolny, ale i on nabawił się urazu. W końcowych minutach pojawił się jeszcze, chyba na "adrenalinie" ten pierwszy, ale było widać jakie ma problemy z nogą. Okazuje się, że kontuzje są na tyle poważne, że obu zabraknie w rewanżowym spotkaniu z I-ligowcem. - Niestety będziemy musieli sobie radzić z jednym bramkarzem. Cały mecz będzie musiał zagrać jedne bramkarz, który nam pozostał. Nadolny z Dratwińskim doznali podobnych kontuzji. Mają problem z kolanami. W poniedziałek są umówieni na konsultacje lekarskie - powiedział Ryszard Kmiecik, trener Arotu-Astromalu Leszno. To stawia zespół z Leszna w bardzo trudnej sytuacji. Nasza drużyna ma tylko jedną bramkę zaliczki i wspomniane osłabienie, nie licząc już braku Macieja Wieruckiego, najbardziej doświadczonego gracza zespołu, który zawsze był pewnym egzekutorem. W rewanżu faworytem będą gospodarze. Mamy jednak nadzieję, że zespół z Wielkopolski nawiąże walkę, wszak w sporcie wszystko jest możliwe. - Trzeba na pewno zagrać bardziej zdecydowanie w obronie. Z tym w pierwszym meczu problem miały obie drużyny. My poza tym zgubiliśmy za dużo piłek. Trzeba być bardzo skupionym i konsekwentnym - dodał Kmiecik. Zespół z Leszna w daleką drogę do Białej Podlaskiej wyjeżdża już w sobotę o 11.00. Na miejscu przenocuje, a nazajutrz, bo w niedzielę, 31 maja o 18.00 rozpocznie się rewanż obu zespołów. Zwycięzca dwumeczu zagra w przyszłym sezonie w I lidze. andre