W Lublinie jest zapotrzebowanie na dobry futbol, a jubileusz sześćdziesięciolecia klubu z dziewięcioma sezonami spędzonymi w krajowej elicie i wychowaniem takich piłkarzy światowego formatu, jak Władysław Żmuda czy Jacek Bąk jest dodatkową motywacją. Motor borykający się przede wszystkim z wynikającymi z przeszłości problemami finansowymi wciąż nie może uzyskać stabilności, choć przy współudziale władz miasta jest na to szansa. Ma w tym pomóc utworzenie spółki akcyjnej. Działając ciągle jako stowarzyszenie klub nie jest do końca wiarygodnym partnerem dla lokalnych przedsiębiorców. Pewne symptomy poprawy sytuacji (sfinansowanie zgrupowania w Austrii) nie są w stanie zmienić ogólnego wrażenia, dlatego nieodzowne są zmiany strukturalne i organizacyjne. Zatrudnienie, już trakcie okresu przygotowawczego do wiosennej części rozgrywek, trenera Bogusława Baniaka nadało szczególnego impulsu i wyzwoliło szereg pozytywnych reakcji w lubelskim środowisku. Za swego rodzaju fenomen można uznać fakt, iż zawodnicy mający możliwość odejścia z klubu, mimo zaległości płacowych pozostali, a ponadto wyjechali na tygodniowe zgrupowanie, gdzie mieli możliwość przygotowywania się w warunkach nieporównywalnych do tych, które panowały w Polsce, a zwłaszcza na Lubelszczyźnie. Trener Baniak nie ukrywa, że podjął ogromne ryzyko decydując się na pracę w Motorze. - Jestem na tyle doświadczonym trenerem, że wiem na co się zdecydowałem. To można porównać nawet z rzuceniem się z motyką na księżyc. Podjąłem jednak wyzwanie, bo mam coś do spłacenia polskiej piłce nożnej, a Motor w jej historii zajmuje niepoślednie miejsce. Zgrupowanie w Austrii pozwoliło na bliższe poznanie się z piłkarzami, integrację zespołu, a przede wszystkim na wpojenie pewnych zasad taktyki. Przyjęliśmy odpowiedni system gry i staram się, by wszyscy piłkarze rozumieli na czym polega moja wizja i filozofia futbolu. Mówiąc może zbyt górnolotnie, do Lublina przyszedłem, by spełnić określoną misję, ale jestem przekonany, że jeśli przez działaczy dotrzymają ustaleń, to nawet jeśli w tym roku Motor spadnie, w przyszłym sezonie powinien być mocniejszy i spokojnie wrócić na zaplecze ekstraklasy - z przekonaniem stwierdził trener lubelskiej drużyny, której do "bezpiecznego" miejsca w tabeli brakuje 10 pkt. Motoru nie było stać na głośne transfery, choć ofert od znanych piłkarzy nie brakowało. Niezależnie jednak od trudnej sytuacji finansowej klubu, nowymi zawodnikami zostali: napastnicy Paweł Adamiec (ostatnio GKS Bełchatów), Marek Fundakowski (Hetman Zamość) i Dominik Płaza (PS Kemi Kings, Finlandia), obrońca Dawid Ptaszyński (Znicz Pruszków), Dawid Dłoniak (GKS Gorzów Wielkopolski) oraz Brazylijczyk Alan Santana. Z jesiennej kadry Motoru wiosną zabraknie natomiast Kamila Oziemczuka, który przeniósł się do Górnika Łęczna, bramkarzy Roberta Mioduszewskiego (oficjalnie jest nadal szkoleniowcem bramkarzy w Motorze) i wypożyczonego do Stali Kraśnik młodego Mateusza Oszusta oraz także wypożyczonych do klubów niższych klas w regionie: Michała Budzyńskiego (Wisła Puławy), Damiana Irackiego i Grzegorza Krystosiaka (Hetman Zamość). W okresie przygotowawczym Motor rozegrał 13 spotkań kontrolnych, uzyskując rezultaty: z Koroną Kielce 1:2, Radomiakiem Radom 1:1, Górnikiem Łęczna 1:3, Stalą Poniatowa 3:2, Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 2:2, Wisłą Puławy 5:1, Stalą Stalowa Wola 0:1, Avią Świdnik 4:0, Lublinianką 1:0, UFC Strem (Austria) 3:0, ASKO SV Wallendorf (Austria) 7:0, ZTE Zalaegerszeg (Węgry) 0:0), SD NK Verżej (Słowenia) 5:0.