25-latek przed północą zamówił taksówkę - chciał jechać na zakupy do stacji benzynowej. Gdy czekał na poboczu drogi, minął go samochód, który po chwili zatrzymał się i zawrócił. Wybiegło z niego dwóch mężczyzn - wśród nich był były chłopak dziewczyny 25-latka. Napastnicy uderzeniem butelki w głowę powalili 25-latka na ziemię. Jeden z nich maczetą czterokrotnie ugodził go w plecy i klatkę piersiową. - Gdy usłyszałam przeraźliwe wołanie o pomoc, zerwałam się na równe nogi - relacjonuje "Gazecie Krakowskiej" sąsiadka, do której domu 25-latek chciał uciec przed agresorami. - Wyszłam na balkon i zobaczyłam bójkę. Dwóch mężczyzn leżało na Maćku, jeden dźgał go nożem - dodała. Krzyki kobiety i jej bliskich odstraszyły bandziorów. Zostawili ofiarę w wysokiej trawie. 25-latek trafił do sądeckiego szpitala, gdzie był operowany przez dwie godziny. Policjanci zatrzymali już sprawców napaści. Wiadomo już, iż byli pod wpływem alkoholu, niewykluczone, że także pod wpływem narkotyków. 22-latkowie nie przyznają się do winy. Zostali aresztowani na trzy miesiące. Zarzucono im narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. - Nie można wykluczyć, że w trakcie prowadzonego śledztwa zmieni się kwalifikacja czynu na usiłowanie zabójstwa - zaznaczyła w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Iwona Grzebyk-Dulak. - Wtedy konsekwencje prawne byłyby poważniejsze, łącznie z dożywotnim pozbawieniem wolności - dodała.