- To drużyna trenera Jerzego Matlaka zdobyła medal. Sytuacja wymusiła, że od drugiej rundy mistrzostw to ja prowadziłem zespół. Jednak nic się nie zmieniło, to Matlak jest pierwszym trenerem. To on miał wizję, stworzył i przygotował zespół, a ja mu tylko pomagałem - powiedział Makowski. - Słyszę różne opinie. Powtórzę, to zespół Matlaka. Cieszę się, że zaproponował mi współpracę. Jesteśmy w dobrych relacjach, na pewno będziemy się wspierać. Jeśli ktoś myśli, że wsadzi między nas klin, to się myli - dodał drugi trener reprezentacji. Makowski przyznał, że prowadzenie zespołu to duża odpowiedzialność, ale w czasie mistrzostw nie odczuwał stresu. - Teraz to chyba ze mnie wychodzi. Wróciłem do Bydgoszczy w poniedziałek wieczorem, miałem ciężką noc, nie mogłem zasnąć do czwartej - opowiadał zawodniczkom i działaczom bydgoskiego klubu oraz dziennikarzom. Pytany przez dziennikarzy powiedział, że o konieczności zastąpienia trenera Matlaka w meczu z Belgią 29 września dowiedział się około 16, na cztery godziny przed spotkaniem. Pierwszy trener nie wziął już udziału w odprawie tego dnia o godzinie 13, informując wcześniej, że musi jechać z żoną do szpitala. - Jeśli chodzi o prowadzenie meczu, nie miałem specjalnych obaw, chociaż nie mogę też powiedzieć, że nie miałem ich w ogóle. Byłem przerażony co z żoną trenera, to było ważniejsze niż jakikolwiek mecz. Trzeba było wziąć się w garść i pokierować zespołem. Po meczu byliśmy w szpitalu, okazało się, że stan jest bardzo poważny - mówił Makowski. - Matlak zdecydował, że obecność przy żonie jest najważniejsza. My, sztab szkoleniowy, musieliśmy zadanie prowadzić zespół dalej. Dziewczynom, jak się dowiedziały sytuacji, było smutno, były łzy. Myślę, że to jeszcze bardziej zmobilizowało je do meczu z Rosją - dodał. Makowski zaznaczył, że Matlak zostawił mu wolną rękę w prowadzeniu drużyny. Przyznał jednak, że spotkał się z trenerem, rozmawiał przez telefon i konsultował pewne sprawy. - Pytałem czy wróci, liczyłem, że pojawi się w hali. Zostawiłem dla niego wolne krzesło. Sytuacja jednak była poważna i dramatyczna, nie wrócił. Był dzielny. Pojawił się dopiero na wręczeniu medali. Był przygnębiony, ale miałem wrażenie, że szczęśliwy i zadowolony z dziewczyn - mówił drugi trener. Makowski jeszcze we wtorek poprowadził trening z pierwszym zespołem Centrostalu, a od środy chce wrócić na zajęcia do bydgoskiego Pałacu Młodzieży z młodziutkimi siatkarkami z szóstej klasy sportowej Szkoły Podstawowej nr 31.