Jak poinformował PAP rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny, ruch kolejowy odbywa się obecnie po jednym z torów. Drugi jest nieczynny. Zostanie na nim przeprowadzony eksperyment, który ma sprawdzić czy na przejeździe w momencie wypadku działała sygnalizacja świetlna. Do tragedii doszło w sobotę ok. godz. 16.15 na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, przy którym znajduje się sygnalizacja świetlna. - Na razie nie wiadomo czy sygnalizacja działała. Wszystkie okoliczności wypadku, w tym także prędkość z jaką jechał szynobus, mają zostać ustalone w śledztwie, które będzie prowadzone pod nadzorem prokuratora - dodał rzecznik. Z ustaleń policji wynika, że szynobus uderzył w opla astrę, kiedy ten był na środku przejazdu. Następnie pojazd szynowy pchał przed sobą samochód przez kilkaset metrów. Na miejscy zginął mężczyzna kierujący samochodem i siedząca obok niego kobieta. Ciężkich obrażeń doznali dwaj młodzi ludzie, którzy siedzieli na tylnym siedzeniu opla. - Samochodem jechała rodzina z Gorzowa, która udawała się do bliskich mieszkających w Santoku. Zginął 52-letni mężczyzna i jego 49-letnia małżonka. Ranni zostali ich synowie w wieku 16 i 17 lat - powiedział Konieczny. Pasażerowie szynobusu nie odnieśli obrażeń. PKP podstawiły dla nich autobus zastępczy.