Najbardziej zmotywowanymi piłkarzami byli przed meczem Everton i Ensar Arifović. Everton wiosną nie zdołał wywalczyć miejsca w ŁKS. W łódzkim zespole nie wystąpił w żadnym meczu i latem wrócił do Białegostoku. Arifović przez dwa sezony był podstawowym piłkarzem ŁKS, a w przerwie między rozgrywkami z Robertem Szczotem przeszedł do białostockiego klubu. Zarządzający łódzkim klubem Daniel Goszczyński powiedział, że ich odejście nie było dużą stratą i nazwał swoich byłych graczy "kopaczami". Byli ełkaesiacy nie zrobili w piątek nic, by Goszczyński zmienił o nich zdanie. Everton opuścił boisko w przerwie spotkania. Arifović grał siedemnaście minut dłużej, a wyróżnił się tym, że w pierwszej połowie nie trafił głową do pustej bramki. Szczot nie pojawił się na boisku z powodu kontuzji stawu skokowego. Do Łodzi przyjechał prosto z zabiegów w jednej z katowickich klinik. Goszczyński spotkania jednak nie oglądał, gdyż z zapaleniem krtani trafił do szpitala w Łęczycy. Grający bez kontuzjowanego Marcina Adamskiego ŁKS miał w pierwszej połowie przewagę, której efektem był gol strzelony w 38. minucie. Jakub Biskup zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Dawida Jarki, a ten nie miał problemów z wykorzystaniem sytuacji sam na sam z Piotrem Lechem. Wcześniej po strzale Gabora Vayera gości od straty gola uratował słupek. Vayer był też bliski zdobycia gola po przerwie, jednak tym razem po jego uderzeniu znakomitą interwencją popisał się Lech. Była to najlepsza sytuacja w drugiej części spotkania. Po meczu powiedzieli: Szkoleniowiec Jagiellonii Michał Probierz: - Bardzo obawialiśmy się tego spotkania. Wiedzieliśmy, że nie będzie to taki mecz, jak w Pucharze Ekstraklasy. To się potwierdziło. ŁKS zdecydowanie zaatakował od początku. Tego się spodziewaliśmy i w tym okresie łodzianie nas nie zaskoczyli. Gdy wydawało się, że opanowaliśmy sytuację, po prostym błędzie straciliśmy gola. Po przerwie ŁKS Mądrze się bronił i nie pozwolił nam stworzyć sytuacji do wyrównania. Trener ŁKS Łódź Marek Chojnacki: - Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa, które było nam bardzo potrzebne. Rzadko nam się zdarza wygrać dwa mecze z rzędu. W pierwszych 45 minutach oba zespoły chciały grać w piłkę. Po przerwie cały czas trwała walka o zdominowanie środka pola. Chciałbym pochwalić zespół za grę w defensywie, a zganić za ofensywę. Mieliśmy tyle szans na wyprowadzenie kontrataków, że którąś powinniśmy wykorzystać. W decydujących momentach wybieraliśmy jednak złe rozwiązania i traciliśmy piłkę. Fatalnie wykonywaliśmy też stałe fragmenty gry, po których praktycznie oddawaliśmy piłkę rywalom. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy. ŁKS Łódź - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0) Bramki: 1:0 Dawid Jarka (38). Żółta kartka - ŁKS Łódź: Dejan Ognjanović, Zdzisław Leszczyński, Adam Marciniak, Dawid Jarka, Adrian Świątek. Jagiellonia Białystok: Paweł Zawistowski, Dariusz Jarecki. Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 4 500. ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Dejan Ognjanović, Zdzisław Leszczyński, Mariusz Mowlik, Adam Marciniak - Jakub Biskup (78. Adrian Świątek), Mladen Kascelan, Gabor Vayer, Paweł Drumlak (64. Labinot Haliti), Rafał Kujawa (83. Adrian Woźniczka) - Dawid Jarka. Jagiellonia Białystok: Piotr Lech - Igor Lewczuk, Pavol Stano, Thiago Rangel, Krzysztof Król - Mariusz Dzienis (77. Michał Renusz), Everton (46. Paweł Zawistowski), Hermes , Dariusz Jarecki - Ensar Arifović (62. Damir Kojasević), Tomas Pesir.