Prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia akt oskarżenia w tej sprawie. Śledczy uznali, że występek miał charakter chuligański, bo mężczyzna działał publicznie i bez powodu. Grozi mu za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub do dwóch lat pozbawienia wolności - poinformował we wtorek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Wydarzenia rozegrały się 17 marca tego roku u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Radwańskiej w Łodzi. Doszło wówczas do kolizji tramwaju linii 6 z osobową skodą, którą jechała kobieta z dzieckiem. Jak ustalono, oskarżony był świadkiem kolizji. Podszedł bliżej, aby sprawdzić, czy nic się nie stało kierującej autem kobiecie, a następnie zwrócił się z pretensjami do rozmawiających ze sobą dwóch motorniczych, że celowe uderzają w samochody. Pomiędzy 29-latkiem a kierującym tramwajem linii 6 doszło do wymiany zdań. W pewnym momencie oskarżony wyciągnął z torby broń i przystawił ją do głowy motorniczego, grożąc mu pozbawieniem życia. Później uciekł ulicą Piotrkowską w kierunku Placu Niepodległości. Po przekazaniu przez policję i opublikowaniu w mediach zdjęcia poszukiwanego zabezpieczonego z monitoringu, sprawca sam zgłosił się na policję. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Zgierza. Zabezpieczono pistolet, którym się posługiwał - była to tzw. wiatrówka, na której posiadanie nie jest konieczne zezwolenie. Według prokuratury podczas przesłuchania 29-latek przyznał się do zarzutów i stwierdził, że bardzo żałuje swojego postępowania.