Po ostatnim gwizdku sędziego niemal wszyscy kibice, którzy w komplecie wypełnili stadion Lechii wybiegli na murawę aby z zawodnikami cieszyć się z awansu. Trener Dariusz Kubicki w efektownym sprincie obiegł niemal całą murawę, zaś gracze zostali pozbawieni koszulek, a niektórzy do szatni wracali w samych slipach. Po raz ostatni gdańska Lechia w piłkarskiej elicie występowała w sezonie 1987/1988. Później, w sezonie 1995/1996, ekstraklasa znów zawitała do Gdańska, jednak był to zespół powstały w wyniku fuzji Lechii z Olimpią Poznań. Drużyna już w pierwszym sezonie spadła z ekstraklasy, kolejna fuzja, tym razem z Polonią Gdańsk, również nie zakończyła się powodzeniem i zespół Lechii musiał wracać do krajowej elity począwszy od A-klasy. Gdańszczanie za awans do ekstraklasy otrzymają do podziału milion złotych. - Dzisiaj na pewno będziemy świętować a jeśli chodzi o przyszły sezon, to nie należy nastawiać się na wielki wynik. Każdy beniaminek będzie musiał frycowe zapłacić, więc na pewno naszym celem będzie "spokojna" pozycja - powiedział prezes Lechii Gdańsk Maciej Turnowiecki. Gdańszczan do ekstraklasy wprowadził trener Dariusz Kubicki, który objął zespół na początku września. - Od początku jak tutaj przyszedłem, ciężko pracuję aby sprawiać radość ludziom, którzy są związani z klubem i cieszę się, że mogłem się przyczynić do tego, że widziałem dziś tyle uśmiechniętych osób na stadionie - powiedział Kubicki. Zaznaczył, że przeżywał już podobną fetę, gdy jako trener zdobywał mistrzostwo Polski oraz gdy w lidze angielskiej awansował z Sunderlandem do Premiership. Jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w gdańskim zespole Jacek Manuszewski zapowiada, że już po zapewnieniu sobie awansu gdańszczanie nadal walczyć będą o pełną pulę punktów. - W dzisiejszym meczu wszystko daliśmy z siebie, zwyciężyliśmy 1:0 po karnym. Choć mecz był remisowy, udało nam się jednak wygrać i jesteśmy w pierwszej lidze. (...) Gramy dalej, gramy o punkty, gramy o pieniądze, więc musimy grać i zwyciężać - powiedział Manuszewski. - Mieliśmy szeroką, wyrównaną kadrę, każdy się przyczynił do tego awansu. Każdy, w którymś momencie sezonu, przysłużył się do tego sukcesu - ocenił swój zespół Andrzej Rybski. Bramkostrzelny pomocnik gdańskiej drużyny dodał, że nawet w meczach, w których wchodził z ławki rezerwowych, potrafił się na tyle zmotywować, aby przyczynić się do zwycięstw "biało-zielonych". - Teraz mamy chwilę na "konsumpcję" sukcesu, ale nie możemy zapominać, że mamy jeszcze dwa mecze do rozegrania i czemu nie mamy do końca sezonu utrzymać tego naszego pierwszego miejsca - powiedział Andrzej Rybski.