Pierwsi groźną sytuację stworzyli goście, ale po akcji Kamila Grosickiego i strzale Tomasza Frankowskiego Deleu wybił piłkę niemalże z linii bramkowej. W rewanżu uderzenie Pawła Nowaka zablokował Thiago Cionek. W 22. minucie trzy razy zmuszony był interweniować Grzegorz Sandomierski, któremu przyszło bronić uderzenia Damiana Szuprytowskiego, Krzysztofa Bąka oraz Pawła Buzały. Trzy minuty później golkiper Jagiellonii musiał już wyciągać piłkę z siatki. Tym razem z prawej strony centrował Nowak, piłkę przyjął Ivans Lukjanovs, a nadbiegający Nowak umieścił ją w bramce. W 38. minucie Marcin Burkhardt popisał się pięknym uderzeniem z lewej nogi z ponad 30 metrów, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Trzy minuty później na podobny strzał zdecydował się Tomasz Kupisz i ta próba zakończyła się już powodzeniem - po uderzeniu lewego pomocnika białostockiego zespołu piłka wylądowała w okienku bramki Lechii. W przerwie meczu nad Gdańskiem rozpętała się potworna ulewa i druga połowa rozpoczęłą się z 15-minutowym opóźnieniem. Delegat PZPN razem z sędzią głównym oraz trenerami zastanawiali się nad sensem gry w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, ale ostatecznie postanowiono dokończyć spotkanie. W drugiej połowie piłkarze musieli brodzić po kostki w wodzie, a boiskowymi poczynaniami rządził przypadek - piłka wyczyniała bowiem różne harce i zatrzymując się co chwila w kałużach myliła zawodników. W tych okolicznościach o normalnej, składnej grze nie było mowy, a jedyną rozsądną taktyką było posyłanie długich piłek na przedpole rywali. Pierwsze minuty drugiej połowy należały do gospodarzy. Najpierw Andrius Skerla wybił piłkę po uderzeniu Nowaka, a za chwilę stoper białostockiego zespołu w ostatniej chwili ponownie uprzedził środkowego pomocnika Lechii. Później do głosu doszli goście. W 78. minucie groźnie, ale nad poprzeczką strzelał Burkhardt, a w 81. minucie środkowym pomocnik Jagiellonii przegrał pojedynek sam na sam z Kapsą. Jednak po rzucie rożnym piłkarze z Białegostoku dopięli swego i zdobyli zwycięską bramkę. Po sprytnie rozegranym kornerze z linii pola karnego strzelał Kupisz, a stojący przed bramką Skerla zmienił lot piłki, czym całkowicie zmylił golkipera gospodarzy. W ostatniej minucie okazji na doprowadzenie do remisu nie wykorzystali Tomasz Dawidowski i Krzysztof Bąk, a w doliczonym czasie gry Piotr Wiśniewski - jego uderzenie obronił Sandomierski. Mecz Lechii z Jagiellonią, podobnie jak pierwsze spotkanie gdańskiego zespołu z Ruchem Chorzów, oglądał premier Donald Tusk.