W toku apelacji sąd zmienił karę za jedno z zabójstw, orzeczoną przez sąd pierwszej instancji, z 13 lat na 25 lat więzienia. Utrzymał jednak kary łączne dożywocia, jakie we wrześniu ubiegłego roku orzekł Sąd Okręgowy w Kielcach. Według ustaleń śledczych pierwszego zabójstwa para dokonała pod koniec maja 2011 roku w okolicach Grójca na Mazowszu. Ofiarą był kierowca, który podwoził ich swoim samochodem. Razem z nim pili alkohol. Kiedy kierowca usnął na siedzeniu, Rafał I. udusił go paskiem od spodni, którego użyczyła mu Róża C. Kochankowie ukryli ciało mężczyzny w bagażniku, i jeździli z nim przez kilka dni; później porzucili je w rozlewisku rzeki Nogat. Parę zatrzymano w lesie pod Krakowem Ukradzionym samochodem dalej podróżowali po Polsce. Kiedy skończyło się paliwo, porzucili auto. W czerwcu 2011 r. odpowiedzieli na ogłoszenie o pracę i trafili do Skrzelczyc (woj. świętokrzyskie). Po konflikcie z właścicielem gospodarstwa, Rafał I. stracił pracę. W akcie solidarności razem z nim z gospodarstwa odszedł inny pracownik. We trójkę poznali w sklepie w Skrzelczycach mężczyznę, z którym urządzili libację alkoholową. Podczas niej 24 czerwca doszło do kłótni. Para zadała nowo poznanemu mężczyźnie najpierw ciosy potłuczonymi butelkami, a później zabiła go nożem. Drugi z mężczyzn zginął w taki sam sposób, ponieważ był świadkiem poprzedniego zabójstwa. Para została zatrzymana pod koniec czerwca 2011 r. w lesie pod Krakowem, po tym, jak ciała dwóch zamordowanych mężczyzn znaleziono na terenie nieużytków w Skrzelczycach. Śledczy ustalili, że zatrzymani mają związek także z zabójstwem mężczyzny w okolicach Grójca w woj. mazowieckim. Jego ciało odnaleziono dzięki wyjaśnieniom Rafała I., który od początku procesu przyznał się do winy. Twierdził jednak, że to Róża C. kazała mu zabijać. Mężczyzna był już wcześniej karany za kradzieże. Ma czwórkę dzieci, które wychowują dziadkowie. Utrzymywał się z prac dorywczych. Róża C. do 18. roku życia przebywała w ośrodku szkolno-wychowawczym, gdzie trafiła, bo nie chciała się uczyć i uciekała z domu. Po opuszczeniu ośrodka nie miała stałego miejsca pobytu. Podczas procesu nie przyznała się do winy. Tworzyli parę określaną diadą przestępczą Zdaniem biegłych oskarżeni tworzyli parę, którą psychologowie z racji cech osobowościowych określają jako diadę przestępczą, a rolę wiodącą pełniła w niej Róża C. We wrześniu ub.r. Sąd Okręgowy w Kielcach skazał ich na kary łączne dożywocia. Apelacje od wyroku sądu pierwszej instancji złożyli zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokurator. Obrońca Rafała I. wnosił o złagodzenie wyroku i wskazywał, że oskarżony nie był strona inicjującą zabójstwa, przyznał się i złożył wyjaśnienia oraz wykazał szczery żal. Obrońca Róży C. chciał m.in. uniewinnienia oskarżonej wskazując, że nie miała ona zamiaru zabójstwa kierowcy i że nie ma dowodów, by brała udział w pozostałych zabójstwach, a jedynie obciąża ją Rafał I. Prokurator wnosił o zmianę jednego z wyroków za zabójstwo z 13 lat na 25 lat i orzeczenie łącznych kar dożywocia. Sąd uwzględnił jedynie stanowisko prokuratury. Podniósł karę za zabójstwo kierowcy z 13 na 25 lat podkreślając, iż oskarżeni popełnili je z niskich pobudek wobec człowieka, który okazał im pomoc i ich ugościł, a którego zabójstwo nie było konieczne, ponieważ leżał bezwładny po spożyciu alkoholu. - Oskarżeni popełniając swoje czyny postawili się poza społeczeństwem i pokazali się jako osoby zagrażające temu społeczeństwu. To sprawia, że jako osoby niebezpieczne muszą pozostać w izolacji - powiedział sąd w uzasadnieniu wyroku.