Władze miasta twierdzą, że pieniądze zostały wydane zgodnie z prawem, co zresztą potwierdziła niedawna kontrola ministerstwa sportu. Sam wniosek o zwrot 4 milionów złotych nazywany jest zaś politycznym odwetem. - Uważamy, że jest to forma zemsty, kara dla krakowian, którzy poszli do referendum i przedstawili swoją opinię na temat organizacji igrzysk - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta. Wiceprezydent Krakowa i przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022 Magdalena Sroka już wczoraj mówiła, że umowa między miastem a ministerstwem nadal obowiązuje, bo nie została formalnie rozwiązana. Zapowiadała też: Będziemy się domagać, by miastu została przekazana druga transza pieniędzy, która miała trafić do nas w kwietniu, a tak się nie stało. Tymczasem resort sportu wysłał już do Krakowa numer konta, na który w ciągu 15 dni mają trafić pieniądze. Ministerstwo wystąpiło o zwrot środków przekazanych w transzy 4 marca. Powodem jest niewywiązanie się z umowy między ministerstwem a miastem Kraków i wycofanie się ze starań o organizację zimowych igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich - tłumaczyła rzeczniczka resortu Katarzyna Kochaniak. W środę Rada Miasta Krakowa przyjęła formalną uchwałę o rezygnacji z ubiegania się o organizację zimowych igrzysk. Uchwała została przyjęta jednomyślnie i teraz trafi do Polskiego Komitetu olimpijskiego, a później do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Decyzja o rezygnacji ze starań o igrzyska zapadła po referendum w tej sprawie, które odbyło się 25 maja. Aż 70 procent głosujących opowiedziało się przeciwko igrzyskom.