Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego zaczęli od agresywnej, szczelnej obrony. Wymuszali na koszykarzach Polpharmy straty (po pięciu minutach już pięć), niecelne rzuty, nie pozwalali przedzierać się pod kosz. To dało efekt w postaci prowadzenia 8:4 w 5. min. Pod tablicami brylował nasz kapitan Rafał Bigus. Przyjezdni spróbowali innej broni - rzutów za trzy (w całym spotkaniu trafili ich aż 10) - i zakończyli kwartę prowadzeniem 17:12. Na początku drugiej odsłony poznaniacy stanęli. Nie grali już tak dobrze w obronie. Pozwalali starogardzianom na zbyt wiele. Ci systematycznie powiększali przewagę, która 15. min. wynosiła już 14 pkt (17:31). Zawodnicy Basketu popełniali stary grzech: często pudłowali. Po raz kolejny ratowały nas zbiórki i dobitki Bigusa oraz Bobby'ego Brannena i Aleksa MaLeana. W 15 min. poznaniacy się przebudzili i zaczęli pościg. Wychodziło im niemal wszystko. Wrócili do agresywnej obrony z początku spotkania. W ten sposób w 18. min. zrobiło się tylko 31:33. Ten fragment nasi wygrali 17:5. Ale goście nie pozwolili wyrównać strat. Trafili parę trójek, a gospodarze ponownie spuścili z tonu i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 41:50. Trzecia część zaczęła się od mocnego uderzenia Basketu, który dzięki rzutom Joela Jonesa i Bigusa zmniejszył stratę do czterech "oczek" (49:53). W tym okresie przyjezdni trzymali podopiecznych "Kijka" na dystans 3-6 pkt. W 25 min stało się jednak nieszczęście, które zaważyło na końcowym rezultacie. Najpierw z kontuzją stopy (ścięgna) zszedł Brannen. Chwilę później na ławce usiadł też Bigus, gdyż popełnił trzecie i kilkadziesiąt sekund potem czwarte przewinienie. Siła ofensywna i defensywna Basketu poważnie zmalała. Wykorzystała to Polpharma i systematycznie odskakiwała. Pod koniec trzeciej kwarty było po meczu. Goście udowodnili, że nieprzypadkowo są wiceliderami i najskuteczniejszą ekipą PLK (ponad 90 pkt na mecz). Poznaniacy choć zdobyli najwięcej punktów w tym sezonie, polegli. Głównie z powodu przestojów oraz kontuzji Brannena. Naszych stać było tylko na dłuższe fragmenty wyrównanej walki, ale zwycięstwo Polpharmy pozostawało niezagrożone przez całe spotkanie. Mecz potwierdził, że w Poznaniu brakuje dobrego rozgrywającego: Miaha Davis zawodzi, a Marcin Flieger to jeszcze nie jest poziom podstawowego reżysera gry. PBG Basket Poznań - Polpharma Starogard Gdański 82:97 (12:17; 29:33; 19:26; 22:21). PBG Basket: Davis 3, Szawarski 9, Jones 10, McLean 11, Bigus 10 oraz Flieger 22, Smorawiński 5, Brannen 12, Radwan, Metelski, Mowlik po 0. Maciej Kusznierewicz Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl