W niemieckiej reprezentacji koszykarskiej występuje urodzony w Rzeszowie Konrad Wysocki. Ten mierzący 202 cm zawodnik regularnie wychodził w pierwszej piątce obok słynnego Dirka Nowitzkiego, ale olimpijskiego turnieju miło raczej nie będzie wspominać. - Liczyliśmy przynajmniej na awans do ćwierćfinału, a tu się okazało, że musimy już wracać po grupowej fazie - mówi łamaną polszczyzną 26-letni koszykarz, posiadający podwójne obywatelstwo. - Nie mogę być zadowolony. Co z tego, że wychodziłem w podstawowym składzie, jak rzucałem mało punktów i miałem ogromne problemy z defensywą rywali. Wydaje mi się, że nasz zespół przechodzi kryzys i nie wiem, co będzie dalej. Czeka nas gruntowna przebudowa drużyny, a przecież za rok są mistrzostwa Europy w Polsce - mówi z uśmiechem Wysocki, który w wieku 4 lat wyjechał z Polski. Architekt pod koszem - Urodziłem się w Rzeszowie, a później jeszcze jako dziecko wyjechałem z całą rodziną do Niemiec. W wieku 16 lat pojechałem natomiast do USA uczyć się grać - wspomina koszykarz, który ma wyjątkowo nietypowy zawód jak na sportowca - architekt, a na dyplom zapracował w elitarnej uczelni amerykańskiej Princeton. Gdy skończył studia, otrzymał wiele lukratywnych propozycji pracy. - Jedna oferta z Florydy była bardzo dobra, ale ja chciałem grać w koszykówkę i wróciłem do Niemiec. Siedzieć za stołem i kreślić projekty, na to mam jeszcze czas, jak będę starszy. Mierzący 202 cm zawodnik z roku na rok robił duże postępy. W minionym sezonie - w Ratiopharm Ulm - grał średnio ponad 30 minut w meczu, zdobywał ponad 13 punktów. Wybrano go do pierwszej piątki meczu gwiazd Bundesligi. Zauważyli go działacze Frankfurt Skyliners, którzy podpisali z nim kontrakt. Przeciwko Polsce W czerwcu zadebiutował w reprezentacji Niemiec i to od razu w meczu... przeciwko Polsce. - Trochę serce mi drżało, bo przecież urodziłem się w Polsce, rodzice są Polakami, a ja mam też obywatelstwo. Nie żałuję jednak tego kroku, a z polskiej strony nie było żadnego zainteresowania moją osobą - mówi Wysocki, któremu niedawno niemiecki Bild poświęcił sporo miejsca i nazwał go Basketball-Poldi, bo jego sytuacja przypomina tę z piłkarzem Lukasem Podolskim. Sportowe korzenie Ojciec Konrada, Krzysztof, zaczynał karierę w Resovii, a później, gdy wyjechał do Niemiec, grał w Bundeslidze i został trenerem. - Obaj z młodszym o rok bratem Kevinem poszliśmy w ślady taty. Wydaje mi się, że brat ma większy talent, na razie gra w 2. Bundeslidze - twierdzi Konrad, który po raz ostatni w Rzeszowie był 8 lat temu, odwiedzając babcię. - Na pewno w przyszłym roku będę w Polsce, bo przecież są ME, więc też postaram się zawitać do Rzeszowa - kończy Wysocki, który w olimpijskiej wiosce nie był dostrzegany przez polskich sportowców. - Chyba nie wiedzą, że też jestem Polakiem dodaje. RAFAŁ MYŚLiWIEC, Pekin