Sąd Okręgowy w Koszalinie zdecydował o potrzebie przebadania Mariusza G. przez biegłych psychiatrów i psychologa. Przewodnicząca dwuosobowego składu orzekającego sędzia Anna Rutecka-Jankowska poinformowała, że badanie oskarżonego przeprowadzone zostanie 9 listopada w Regionalnym szpitalu w Kołobrzegu przez dwóch biegłych psychiatrów i psychologa. Opinia przez nich wydana będzie dowodem w sprawie.Mariusz G. będzie badany pod kątem choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego. Sąd chce wiedzieć, czy w chwili popełniania czynu był poczytalny, działał świadomie, czy cierpi na zaburzenia na tle seksualnym, jeśli tak, to czy mają one charakter trwały.W ocenie sądu dowód ten jest merytorycznie uzasadniony ze względu na charakter zarzucanych czynów oraz treść jednego z wyjaśnień, w którym Mariusz G. mówi o zaniku pamięci. Może mieć też wpływ na wymierzenie kary, dlatego brak takiej opinii w zgromadzonym przez oskarżyciela publicznego materiale dowodowym "budzi zdziwienie" sądu. Pomoc w zacieraniu śladów zbrodni Po głównym oskarżonym Mariuszu G., który przed Sądem Okręgowym w Koszalinie przyznał się do części zarzutów w tym do zabójstwa trzech kobiet - 31-letniej Iwony K., 37-letniej Anety D. i 54-letniej Bogusławy R., zastrzegając jednocześnie, że tych czynów nie dokonał z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, "ze względu na więzi intymne", wyjaśnienia składać miał Sebastian T. Oskarżony, zdaniem prokuratury, miał m.in. pomagać Mariuszowi G. w zacieraniu śladów zbrodni. - Nie przyznaję się do żadnych zarzucanych czynów. Chciałbym skorzystać z prawa odmowy składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania stron. Będę odpowiadał tylko na pytania mojego obrońcy - powiedział w sądzie Sebastian T.Sąd odczytał wyjaśnienia składane przez oskarżonego podczas postępowania przygotowawczego, które ten podtrzymał.Z wyjaśnień tych wynika, że Sebastian T. zgodził się przechować samochód Bogusławy R. na prośbę Mariusza G. - Powiedział mi, że koleżanka (Bogusława R. ) chciałaby zniknąć na parę dni, a potem go (samochód) odbierze. Mariusz G. chciał, by tego samochodu nikt nie widział. Powiedział mi, że ta kobieta będzie chciała sprzedać ten samochód. W torbach i walizce były jakieś stare faktury, gazety, pocztówki. Powiedział, że mogę nimi sobie rozpalać w piecu. Powiedział mi, że ta kobieta narobiła sobie długów, a on jej pomaga ukryć się przed wierzycielami - odczytano z wyjaśnień oskarżonego. Wyjaśnienia Sebastiana T. Sebastian T. w toku śledztwa miał wyjaśniać, że wiedząc już o poszukiwaniach prowadzonych przez dzieci zaginionej Bogusławy R. skojarzył, że podobną kobietę kiedyś widział u Mariusza G., swojego kolegi z lat szkolnych. - Gdy przywiózł mi zaproszenie na ślub z Dorotą Ł., to się go zapytałem, czy tamtej kobiecie nie zrobił czegoś. A on mi powiedział, że nie skrzywdziłby żadnej kobiety. (...) Mariusz G. chciał, bym był świadkiem na jego ślubie. (...) Zawsze kręciło się wokół niego mnóstwo kobiet. Anety D. i Iwony K. nie znałem - mówił słuchany w śledztwie.W odczytanych wyjaśnieniach Sebastiana T. ten miał powiedzieć, że Mariusz G. "wydawał mi się normalnym człowiekiem, ale miał dziwne pomysły". - Chciał założyć mafię w Kołobrzegu i rządzić miastem - mówił. W telefonie, który otrzymał od Mariusza G., w przeglądarce Google miała mu wyskoczyć fraza "jak zabić człowieka siekierą". Do postawionych przez prokuraturę zarzutów przed sądem nie przyznała się także Dorota Ł., która miała już pierścionek zaręczynowy od Mariusza G. i wyznaczoną datę ślubu. Ona także miała zdaniem prokuratury m.in. zacierać ślady przestępstw, fałszować dokumenty i je niszczyć. Dorota Ł. odmówiła składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.Sąd odczytał składane przez oskarżoną wyjaśnienia w toku śledztwa, które ta podtrzymała na sali sądowej. - Znam Mariusza od lutego 2019 r. Jest sejsmologiem, pracował 6 tygodni na 6 tygodni. Wiem, że Bogusława R. to dobra jego znajoma. Nigdy mi nie mówił, że byli w związku. Nie znałam Anety D. i Iwony K., ale odbierałam korespondencję bankową na nią. Przyszła karta płatnicza. Pytałam o to G. to mi powiedział, że Aneta D. wyjechała do Szwecji - wyjaśniała wówczas Dorota Ł., twierdząc, że ta karta płatnicza znalazła się w jej dokumentach przypadkiem. Wzięła ją przez pomyłkę, bo była podobna do jej. Wyjechała za granicę, by ukryć się przed wierzycielami Do mieszkania Bogusławy R. poszła z Mariuszem G. - On powtarzał, że Bogusława R. ma długi, wyjechała za granicę, by ukryć się przed wierzycielami, że jej życie i zdrowie jest zagrożone. Był zły i mówił, że Bogusia sama powinna pozałatwiać swoje sprawy. My w tym mieszkaniu byliśmy 2-3 godziny. Spakowaliśmy jej rzeczy do worków, do toreb. (...) Część od razu trafiło do śmietnika. (...) Pojechaliśmy tam jeszcze późnym wieczorem, ok. 23, po zaparkowany niebieski samochód. On wsiadł do niego, ja wsiadłam do mercedesa i pojechaliśmy do wsi Obroty, do Sebastiana. Zostawił tam samochód. Nie wiem, o czym rozmawiali - wyjaśniała w toku śledztwa.Wyjazd za granicę w celu wysłania smsów z telefonu Bogusławy R. do jej rodziny też traktowała jako przysługę dla koleżanki Mariusza G. Umowę pożyczki między Bogusławą R. a Mariuszem G., gdzie to ona jest jej beneficjentem, podpisała nazwiskiem R, bo narzeczony ją o to prosił.- Wydał mi się być idealny. To, co o nim wiedziałam, to tylko od niego - miała mówić w odczytanych przez sąd wyjaśnieniach.W czwartek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces 45-letniego Mariusza G. z Kołobrzegu oskarżonego o zabójstwo trzech kobiet z powodów zasługujących na szczególne potępienie. Na ławie oskarżonych zasiadają jeszcze cztery osoby, które na różny sposób miały pomagać mężczyźnie w zacieraniu śladów zbrodni.