W kilku klubach, m.in. w restauracji "Olimpijskiej" obok kieleckiej hali "Legionów", w której trenują i grają piłkarze, kibice oglądają transmisje ze spotkań reprezentacji. Część fanów wróciła do kraju po pierwszej rundzie mistrzostw Eurpy, ale do Austrii pojechali następni, by dopingować Polaków w decydujących spotkaniach turnieju. - Chłopcy na dobre się rozkręcają. Mecz z Hiszpanami potwierdził, że wszystkie pozostałe zespoły będą się obawiać Polaków. Jeśli nasi z Czechami zagrają bez lekceważenia przeciwnika, to nie tylko półfinał mają zapewniony. Boję się tylko spotkania z Islandią. Sławek Szmal nie pierwszy raz udowadnia, że jest w czołówce światowej bramkarzy - powiedział bramkarz Vive Targów Kazimierz Kotliński. Były reprezentant Polski Andrzej Tłuczyński uważa, że polski zespół stać na złoty medal. - Nasi reprezentanci są pewni siebie, bo mają wartościowych zmienników. Jeśli w meczu któryś nie radzi sobie z rywalami, wchodzi na boisko inny o równie wysokim poziomie umiejętności i ciągnie grę do przodu. Jeśli potyczkę z Czechami piłkarze potraktują bardzo poważnie, a tak musi być, to Polacy staną się pretendentami do złota. Bo mamy reprezentację turniejową, która z meczu na mecz nabiera siły, by zmiatać rywali. Rolę zmienników podkreślił także drugi trener Vive Targów Tomasz Strząbała. - Reprezentacja jest coraz bardziej scementowana, z imprezy na imprezę zwiększa swą siłę, mimo odejścia kilku dobrych zawodników. Mamy mocny skład, włącznie ze zmiennikami, którego zazdroszczą nam inne reprezentacje. Każdy mecz - co wpaja cały czas Bogdan Wenta - jest grą o wszystko, nie ma miejsca na lekceważenie rywali. Nowi piłkarze dostają szansę gry, tak jak Tomek Rosiński. I nie zawodzi trenera.