W lipcu 2013 roku lekarz został skazany za błąd w sztuce lekarskiej na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 10 tys. zł grzywny. Apelację od tego wyroku złożyła obrona oskarżonego, wnosząc o uniewinnienie albo skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Sąd Okręgowy uznał, że apelacja obrony jest bezzasadna i podzielił opinię sądu pierwszej instancji. Podkreślił, że nic nie wskazywało na to, że lekarz planował przeprowadzenie cesarskiego cięcia, ponieważ kobieta w żaden sposób nie była przygotowywana do operacji; chodziła po korytarzu i rozmawiała przez telefon. Chodzi o wydarzenia z listopada 2010 roku. Ciężarna kobieta zgłosiła się do Zakładu Opieki Zdrowotnej w Pińczowie, ponieważ przestała czuć ruchy dziecka. Zdaniem biegłych, a później również sądu, mimo wyników badań, które wskazywały na to, że z dzieckiem dzieje się coś złego, lekarz zbyt późno zlecił cesarskie cięcie. W wyniku tego dziecko urodziło się martwe. Ginekolog podczas procesu twierdził, że chciał przeprowadzić cesarskie cięcie wcześniej, jednak nie mógł tego zrobić bez anestezjologa, który w tym czasie był przy reanimacji innego pacjenta.