Film, o którym mowa, to "Kolor zbrodni". "Oglądaliśmy go wspólnie w piątek wieczorem w telewizji. Madzia zginęła we wtorek. To była historia o tym, jak matka pozoruje uprowadzenie dziecka. Szukają go ludzie z okolicy, wieszają plakaty; w wiarygodność zeznań kobiety nie wierzy tylko jeden detektyw. Finał okazuje się tak samo tragiczny jak w naszym przypadku" - podkreśla w rozmowie z gazetą Beta Cieślik (43 l.), teściowa Katarzyny W. "Różnica jest tylko taka, że filmowa bohaterka kochała swoje dziecko. Z Kasią było inaczej" - dodaje. Sprawę podobieństwa faktycznych zdarzeń i tych przedstawionych w filmie mieli analizować zajmujący się sprawą śledczy. Gazeta wylicza co najmniej pięć zbieżności. Przypomnijmy, że akt oskarżenia w sprawie Katarzyny W. skierowano do sądu 31 grudnia. Materiał dowodowy zgromadzono w 19 tomach akt i 5 załącznikach. Kobieta odpowie za zabójstwo dziecka. Grozi jej dożywocie. Wobec Katarzyny W. zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Trzy przestępstwa Katarzyna W. jest jedyną osobą, której w tej sprawie przedstawiono zarzuty. Odpowie za trzy przestępstwa - poza zabójstwem także za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie. Katarzyna W. wzorowała się na filmie. Podsykutuj! Tragiczna historia małej Magdy Zaginięcie małej Magdy zgłoszono 24 stycznia 2012 roku. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynkę porwano. Za pomoc w odnalezieniu dziecka wyznaczono nagrodę. W kolejnych dniach dziewczynki poszukiwało kilkuset policjantów. Na początku lutego Katarzyna W. - najpierw zaangażowanemu w sprawę Krzysztofowi Rutkowskiemu, a potem policjantom - powiedziała, że jej dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wskazała miejsce ukrycia zwłok: w zrujnowanym budynku w kompleksie parkowym przy torach kolejowych w Sosnowcu.