Koszykarze z Jarosławia tylko raz i to na samym początku pozwolili rywalom na prowadzenie. Później to już oni byli stroną dyktująca warunki, choć ich inauguracyjne zwycięstwo do samego końca nie było aż tak pewne. W ekipie z Wałbrzycha pojawiło się czterech czarnoskórych koszykarzy, ale Senegalczyk Ousmane Barro i Wenezuelczyk Chadda Barnes obserwowali tylko z ławki rezerwowych zmagania na boisku, bowiem nie są jeszcze uprawnieni do gry (PZKosz nie otrzymał "listu czystości"). Pierwszoplanowymi postaciami w zespole gości byli jednak Polacy, Maciej Raczyński i Adam Waczyński. Ten drugi przed sezonem był w kręgu zainteresowań działaczy z Jarosławia, ale ostatecznie wybrał Górnika, czego do dziś nie mogą zapomnieć mu kibice Znicza. - Nie ma co wracać do tego, to już historia - mówi zawodnik Górnika. - Koncentruję się na grze i okrzyki kibiców w moim kierunku nie były w stanie wybić mnie z rytmu. Szkoda, że nie udało się nam wygrać. W końcówce była szansa, ale zabrakło nieco szczęścia - stwierdził Waczyński. W szeregach gospodarzy z problemami zdrowotnymi wystąpili Tomasz Celej (kontuzja pleców) i Marcin Ecka (uraz palca). Na ból stopy narzekał też Kamil Nowak. Jednak ww. problemy nie przeszkodziły gospodarzom w sięgnięciu po wygraną. - Chcąc utrzymać się w ekstraklasie, musimy takie mecze u siebie wygrywać. Przy naszym kilku punktowym prowadzeniu w III kwarcie, mieliśmy mały przestój i rywal niwelował straty, doprowadzając do nerwowej końcówki, ale opanowaliśmy w porę sytuację - mówi Tomasz Celej. Bohaterem końcówki był Marcin Ecka, który popisał się efektownym blokiem, a później zdobył z rzędu 6 pkt. Niepocieszony po spotkaniu był trener Górnika, Jerzy Chudeusz. - Znicz zagrał na dobrej skuteczności. My mieliśmy problemy z ich strefą, nie radziliśmy sobie też na deskach. Przez pewien czas nie byliśmy w stanie powstrzymać Celeja i Reynoldsa. Nie trafialiśmy też z czystych pozycji i to wszystko wpłynęło na porażkę - stwierdzi Chudeusz, którego asystentenm jest znakomity przed laty koszykarz reprezentacji Polski, Mieczysław Młynarski, który w 1982 roku (nie było rzutów za 3 pkt) w meczu przeciwko Pogoni zdobył w ciągu 40 minut 90 pkt!, co do dziś jest rekordem zdobytych punktów w jednym meczu ekstraklasy. SOKOŁÓW ZNICZ 87 GÓRNIK Wałbrzych 80 (29:24, 24:20, 11:12, 23:24) ZNICZ: Ecka 9, Kukiełka 11, Reynolds 23 (1x3), Miszczuk 11 (1x3), Celej 20 (4x3) oraz Hughes 5, Fortuna 3 (1x3), Mikołajko 2, Nowak 3 GÓRNIK: Glapiński 9 (1x3), Józefowicz 0, Raczyński 22 (3x3), Ercegovic 4, Argrett 14 oraz Carr 8, Zabłocki 10 (2x3), Bierwagen 0, Waczyński 13 (1x3). Sędziowali: D. Lenczowski, W. Imiołek i M. Koralewski. RAFAŁ MYŚLIWIEC