W inauguracyjnym występie podopieczni Ryszarda Skutnika pokazali, że wygranie wszystkich meczów na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej nie było ani dziełem przypadku ani różnicy, jaka dzieli obie ligi. Mielczanie równie skuteczni są na razie na parkietach Superligi. - Warunki fizyczne zawodników zmuszają nas do preferowania szybkiej gry w ataku. Taką będziemy starali się też preferować w kolejnych spotkaniach. Jedna wygrana wiosny nie czyni, ale na pewno nastraja nas optymistycznie przed następnymi meczami - zauważył trener Stali. Było czerwono Latem do jego zespołu dołączyło trzech zawodników. Paweł Albin, Michał Chodara i Adam Wolański już w pierwszym meczu udowodnili, że są wzmocnieniami, a nie tylko uzupełnieniem składu. Początkowo jednak ton grze nadawali szczypiorniści, którzy wywalczyli awans. Szybkie ataki gospodarzy celnymi rzutami kończyli Łukasz Janyst i Marcin Basiak. To właśnie ten pierwszy otworzył wynik meczu. Od stanu 3-3 sukcesywnie zaczęła rosnąć przewaga gospodarzy. Kubiszewski był momentami bezradny po rzutach wspomnianej dwójki, swoje trzy grosze zaczęli dokładać też Adam Babicz i Grzegorz Sobut, trafiając z dystansu. Po kwadransie gry gospodarze prowadzili 9-6 i dopiero się rozpędzali. Nie zatrzymało ich nawet wyrzucenie z boiska za problematyczny faul Łukasza Janysta. Wcześniej ta sama kara spotkała skrzydłowego rywali Schychkova, który brutalnie powalił na parkiet Chodarę. Roszady Galusa W końcówce pierwszej połówki, Stal grała koncertowo. Przyjezdni zupełnie nie potrafili poradzić sobie z jej szybkimi atakami i twardą defensywą. Trener Galus brał czas, zmieniał bramkarzy, na niewiele się to zdało. Przewaga naszej drużyny się powiększała i na przerwę wyniosła 8 trafień, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby wyprowadzający kontrę Sobut zamiast rzucać podał do lepiej ustawionych kolegów. Wejście Wolańskiego Po zmianie stron Nielba zagrała już zdecydowanie lepiej. Goście nie tylko skuteczniej bronili, ale i znaleźli wreszcie sposób na pokonanie, broniącego wcześniej kapitalnie Krzysztofa Lipki. Szczególnie dużo krwi napsuł mu Przybylski, co rusz trafiając ze skrzydła. Na szczęście nasz zespół umiał przetrwać ciężkie momenty w czym najbardziej pomogli Babicz, Sobut i Albin oraz Adam Wolański, który udowodnił, że nie zamierza tylko przyglądać się efektownym paradom Lipki, ale sam też jest fachowcem w bramkarskiej profesji. Ostatecznie zakończyło się na wysokiej wygranej, która ze względu na terminarz była naszej drużynie bardzo potrzebna. Teraz czekają ją pojedynki z Wisłą Płock i Vive Kielce, a co to oznacza każdy zdaje sobie sprawę. - Proszę nas jednak z góry nie skazywać na porażkę. Do Płocka jedziemy powalczyć. Faworytem nie jesteśmy, ale to nam nie przeszkadza. Mecz będzie w telewizji, postaramy się pokazać z jak najlepszej strony. - obiecał trener Skutnik. SPR BRW Stal Mielec - Nielba Wągrowiec 35-25 (19-11) STAL: Lipka, Wolański - Babicz 7, Sobut 6, Albin 5, Basiak 5, Janyst 5, Kubisztal 2, Wilk 2, Chodara 2, Gawęcki 1, Najuch, Krzysztofik NIELBA: Kubiszewski, Konczewski - Przysiek 5, Przybylski 4, Białaszek 4, Gierak 2, Świerad 2, Tórz 2, Sadowski 2, Płócienniczak 2, Krajewski 1, Ciok 1, Shychkov, Witkowski Sędziowali: Sławomir Kołodziej i Kamil Dąbrowski (obaj Kielce). Kary: 8 min. oraz 10 min. Czerwone kartki: Janyst oraz Shychkov (obie za faul). Widzów: 1000. Piotr Pezdan ppezdan@pressmedia.com.pl