Gortat przyznał we Wrocławiu, że na miejscu młodych koszykarzy zamknąłby się w domu i odciął od wszystkiego. Przestrzegł także przed osobami i agentami, którzy "zrobią wszystko, żeby zamotać im w głowach i będą obiecywać złote góry". - Wiem, że w tym wieku kusi, żeby dać wywiad w telewizji, ale niech lepiej skoncentrują się na treningu - podkreślił. W pierwszych w historii mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej biało-czerwoni dotarli do finału, w którym ulegli ekipie USA 80:111. Była to ich jedyna porażka w turnieju. Wcześniej pokonali m.in. Hiszpanię (88:82), Serbię (100:70), a w półfinale Litwę (75:65). Srebrny medalista z Hamburga Jakub Koelner, który na co dzień występuje w drugoligowym WKK Wrocław, zaznaczył, że zdaje sobie sprawę jak wiele pracy jeszcze przed nim. - Rozmawiałem z Marcinem i powiedział mi, jak ciężko trzeba trenować, jakie są realia w profesjonalnej koszykówce i w NBA. Chciałbym w przyszłości osiągnąć co najmniej tyle, co on - powiedział. Koelner przyznał, że polski zespół nie był uważany za faworyta, ale mimo to "jechał do Niemiec po medal". - Rok temu na ME zajęliśmy czwarte miejsce. Chcieliśmy rewanżu, chcieliśmy pokazać, że Polacy też potrafią. Przez ten rok zrobiliśmy olbrzymi postęp. Zaprocentowało to, że dostaliśmy szansę gry w zespołach seniorskich - dodał. Jako największe atuty biało-czerwonych wymienił znakomitą atmosferę w drużynie, dobrą obronę oraz umiejętność szybkiego przechodzenia do ataku. - W finale mogliśmy przegrać mniej, a gdybyśmy zagrali "mecz życia" i przez cały czas realizowali założenia taktyczne, to pewnie udałoby nam się wygrać. Amerykanie zaprezentowali jednak wyższe umiejętności indywidualne, ale myślę, że jeśli dalej będziemy tak pracować, to za kilka lat spokojnie możemy z nimi powalczyć - podsumował Koelner.