- To jest niemożliwe, co się dzieje. Jadę sześć godzin z Kubalonki - wściekał się wczoraj wieczorem jeden z trenerów, który do Szczyrku dojechał po godz. 20. Od niedzielnego poranka komitet organizacyjny igrzysk głowił się, jak dowieźć wszystkich uczestników na ceremonię otwarcia do Szczyrku. Spora cześć młodych olimpijczyków mieszka bowiem w Wiśle. Ostatecznie na uroczystość dotarli uczestnicy z 45 krajów Europy. - Nad ceremonią otwarcia pracowaliśmy kilkanaście miesięcy. To jedno z dwóch najważniejszych wydarzeń, razem z ceremonią zakończenia. Na tych uroczystościach wszyscy są obecni, zapamiętuje się ja na długo - mówiła Sabina Bugaj z Urzędu Miejskiego w Szczyrku. Niedzielna ceremonia otwarcia na pewno zapadnie na długo w pamięci. Bracia Łukasz i Paweł Golcowie przypomnieli swoje najlepsze czasy, śpiewając piosenki z pierwszych płyt. Wystarczyło, żeby młodzi z wielu krajów Europy bawili się przed sceną. Najważniejsza rola - zapalenie znicza olimpijskiego przypadło w udziale znanemu skoczkowi narciarskiemu, Piotrowi Fijasowi. - Dowiedziałem się o tym w ostatnim momencie, dlatego nie miałem czasu na przemyślenia i przeżywanie tego. Trochę się stresowałem. Oczywiście to dla mnie ogromne wyróżnienie - nie ukrywał były skoczek narciarski. W Beskidy przyjechała rekordowa liczba zawodników wraz z trenerami. Z 45 europejskich krajów dotarło 1600 osób. Teraz najważniejsze jest, żeby wszystkie konkurencje w ogóle się odbyły. - Mam nadzieję, że mimo trudności związanych z pogodą uda nam się zrealizować cały program. Liczę, że będzie to prawdziwe święto Europy - powiedział podczas ceremonii otwarcia Tadeusz Pilarz, szef komitetu organizacyjnego IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy "Śląsk-Beskidy 2009" Beskidzcy górale są optymistami: - Widzisz pan. My się modlili się o śnieg, żeby było dobrze. Udało się. Będą wspaniałe igrzyska. Jak ktoś nie wierzy, to niech przyjedzie do Szczyrku. Przekonamy go do naszych racji. STELA