Porażka w poprzednim derbowym spotkaniu przyczyniła się do spadku Widzewa z ekstraklasy. Przed rokiem derbów nie było, bo ŁKS utrzymał się w najwyższej lidze. Łódzcy kibice mieli nadzieję, że po rocznej przerwie ich drużyny znów spotkają się w ekstraklasie, jednak problemy organizacyjne przesądziły o tym, że łódzkie derby odbędą się w 1. lidze. Miniony sezon ŁKS zakończył na siódmym miejscu w tabeli, jednak nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie. Z kolei Widzew po wygraniu ostatnich rozgrywek 1. ligi nie uzyskał awansu, gdyż po wyroku Sądu Najwyższego weszło w życie orzeczenie PZPN o degradacji o jedną klasę rozgrywkową za udział w aferze korupcyjnej. Zamieszanie związane z karnym przesunięciem łódzkich drużyn na zaplecze ekstraklasy lepiej zniósł stabilny finansowo Widzew. Klub z al. Piłsudskiego w przerwie letniej nie tylko nie stracił żadnego zawodnika z podstawowego składu, ale pozyskał też kilku nowych graczy. W dwóch dotychczasowych meczach 1. ligi podopieczni Pawła Janasa zdobyli komplet punktów. W Widzewie nikt nie ukrywa, że w piątek zespół z al. Piłsudskiego chce wykorzystać szansę na rewanż za porażkę w ostatnich derbach. Trener Paweł Janas daleki jest jednak od lekceważenia rywala. Podkreślił, że ŁKS w minionym sezonie grał w ekstraklasie i "nie zajął tam ostatniego miejsca". Szkoleniowiec ma nadzieję, że jego zawodnikom "głowy się nie zagrzeją i wytrzymają presję", co powinno być kluczem do zwycięstwa nad ŁKS. Po drugiej stronie Łodzi nastroje są wyjątkowo stonowane. Strata miejsca w ekstraklasie doprowadziła do ogromnego bałaganu w klubie. Niewyjaśnione kwestie własnościowe w spółce doprowadziły do paraliżu organizacyjnego. Od końca maja nie ma w klubie osoby, która wzięłaby na siebie ciężar podejmowania kluczowych decyzji. Efekt jest taki, że nie tylko nie podpisano żadnych umów z nowymi zawodnikami, ale też nie przedłużono kontraktów z graczami występującymi w ŁKS wiosną. Drużyna prowadzona przez Grzegorza Wesołowskiego oparta jest na zawodnikach, którzy wiosną trenowali z zespołem Młodej Ekstraklasy. - Z wiadomych względów nie czuje się u nas atmosfery piłkarskiego święta, jakim zwykle są derby. Zamiast skupiać się na przygotowaniach zespołu do gry zastanawiałem się, którzy zawodnicy pojawią się na treningach. Paweł Drumlak, Piotrek Klepczarek czy Tomek Hajto nie maja podpisanych kontraktów i trudno liczyć na to, że do piątku coś się zmieni. Zagramy na tyle, na ile potrafimy, ale wiemy, że o niespodziankę będzie bardzo trudno - powiedział Wesołowski. - Nie ukrywam, że boli mnie serce gdy wchodzę do szatni. Wiosną stworzyliśmy dobrze rozumiejący się kolektyw, z którego pozostało zaledwie dwóch zawodników - podkreślił. Ta dwójka to bramkarz Bogusław Wyparło i obrońca Marcin Adamski. Popularny "Bodzio W." miał latem kilka propozycji zmiany barw klubowych, lecz zdecydował się zostać w zespole z al. Unii. Nowego kontraktu z klubem nie podpisał, a do rozgrywek został zgłoszony jako amator. W zgodnej opinii piłkarskich ekspertów zdecydowanym faworytem piątkowego meczu jest Widzew. Dodatkowym atutem gospodarzy będzie publiczność. Dla kibiców ŁKS przeznaczono 560 biletów. Pozostałe miejsca na liczącym niespełna 10 tys. miejsc stadionie zajmą sympatycy Widzewa. Kibice ŁKS mecz derbowy będą mogli obejrzeć na własnym stadionie, gdzie zainstalowany będzie telebim.