Za narażenie córki na niebezpieczeństwo ojcu będzie groziło 5 lat więzienia. Do zdarzenia doszło nocą z niedzieli na poniedziałek przy linii kolejowej z Częstochowy do Katowic. - Wcześniej oboje 28-letni rodzice dziewczynki świętowali u znajomych urodziny jednego z nich. Późnym wieczorem ojciec postanowił pójść z dzieckiem do domu - powiedziała komisarz Joanna Lazar z częstochowskiej policji. Jak dodała, pijanemu mężczyźnie pomyliły się kierunki. Zamiast w stronę domu, poszedł z córką w przeciwną stronę. Gdy po blisko dwukilometrowym marszu znalazł się na odludziu, zdezorientowany w pewnym momencie usiadł na ziemi i zasnął. Jego przerażona córeczka, nie wiedząc dlaczego tata nie idzie dalej, gdy usłyszała nadjeżdżający pociąg, wybiegła na tory i machając rękoma, próbowała go zatrzymać. Maszynista pociągu osobowego natychmiast zaczął ostro hamować i dawać sygnały dźwiękowe - dziecko jednak cały czas stało na torach. Na szczęście pociągi przejeżdżające w pobliżu zbiornika wodnego Michalina muszą jeździć dość wolno. Gdy maszyniście udało się wyhamować przed dziewczynką, ta nie potrafiła powiedzieć, o co chodzi. Zaprowadziła go tylko do śpiącego w krzakach ojca - wyjaśniła Lazar. Wezwani na miejsce policjanci stwierdzili, że ojciec dziewczynki ma w wydychanym powietrzu ponad 2 promile alkoholu. Równie pijana była matka, która, nieświadoma sytuacji, kontynuowała imprezę. Dziewczynkę przewieziono w tej sytuacji do domu małego dziecka, skąd na drugi dzień odebrała je trzeźwa już mama. Ojciec dziecka za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Prokurator postawił zarzut narażenia córki na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, poprzez brak zapewnienia właściwej opieki.