Oznacza, to że klub może zatrudnić natychmiast nowego szkoleniowca, jak i Stawowy ma prawo podjąć od razu pracę poza Gdynią. Wieczorny trening poprowadzą asystenci Grzegorz Niciński i Dariusz Ulanowski. Po przegranym meczu ze Śląskiem Stawowy nie pozostawił złudzeń, że sam nie zamierza odejść. Dziś nawet w "Sporcie" oświadczył: "jestem człowiekiem honorowym i skoro dałem słowo prezesowi Krauzemu, że pomogę Arce wrócić do I ligi, to zrobię wszystko, by wykonać zadanie. Wierzę, że się uda i 24 maja będziemy świętować powrót do ekstraklasy. (...) Pan Krauze "czuje" sport. Jest osobą, która nie rzuca słów na wiatr, więc cierpliwie czeka na efekt końcowy. I zapewne rozliczy mnie z wykonania zadania". Jednak, rządząca w klubie od pierwszego marca ekipa pod wodzą Romana Waldera, uzyskała zgodę właściciela klubu na dokonanie zmian. Już dziś Stawowy na spotkaniu z Radą Nadzorczą, czyli organem, który nadzoruje klub w imieniu właściciela, spółki należącej do grupy Prokom dowiedział się o dymisji. Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Wówczas zmienił się ton wypowiedzi szkoleniowca. - To logiczne, normalne posunięcie. Sytuacja dojrzała do niego. Za postawę drużyny odpowiada trener. Zespół nie jest na tym miejscu, na którym powinna być. Przyjście nowej osoby może pomóc tylko w osiągnięciu celu, bo piłkarze potrafią grać w piłkę - stwierdził Stawowy. Trwają rozmowy z potencjalnymi następcami. Sezon w Arce może dokończyć ktoś z grona: Jacek Dziubiński, Robert Jończyk bądź Dariusz Fornalak. Gdyby nowy szkoleniowiec nie posiadał stosownych uprawnień do prowadzenia zespołu w II lidze, to tymczasową licencję może otrzymać szkoleniowiec rezerw, Dariusz Mierzejewski. W przeszłości firmował on już Arkę w okresie, gdy Piotr Mandrysz zastępował Marka Kustę. Na mocniejsze nazwiska, typu Czesław Michniewicz czy Orest Lenczyk, trzeba będzie poczekać do nowego sezonu. No chyba, że władze klubu w swojej desperacji już teraz zdecydują się na angaż dla Janusza Wójcika. Na dziewięć kolejek przed zakończeniem rozgrywek II ligi Arka traci do lidera jedenaście, a do wicelidera dziesięć punktów. Trzecia pozycja, która wedle obecnie obowiązujących reguł da baraż, jest odległa na pięć oczek. W sześciu tegorocznych spotkaniach żółto-niebiescy zdobyli tylko pięć punktów. Autor: mat.