We wtorek do wieczora trwała akcja poszukiwawczo-ratunkowa na Jeziorze Mikołajskim. Służby szukają rodziców 4-latki, którą po południu w kamizelce z wody wydobyli żeglarze. O godzinie 9:30 w środę poszukiwania zostały wznowione. Do tej pory udało się tylko odnaleźć pustą łódź, którą płynęli tego dnia. Policja prosi o kontakt osoby, które ok. godz. 12 we wtorek przepływały w okolicy przeczki (przesmyku między jeziorami Mikołajskim a Bełdanami) i mogły widzieć zdarzenie o kontakt telefoniczny pod nr 112 lub z oficerem dyżurnym Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie - tel. 47-73-28-200. Utrudnieniem dla dalszego przeprowadzenia tej akcji jest uszkodzony sonar, który miał pomóc w określeniu lokalizacji zaginionych. - W tej chwili zakłada się w Mikołajkach na naszej stacji ratowniczej sztab kryzysowy, który będzie pracował tak długo, dopóki nie wyciągną tych ludzi z dnia jeziora. Mamy jakieś punkty, ale zepsuł się sprzęt, jak tylko będzie nowy i potwierdzimy te nasze punkty, to płetwonurek zejdzie i mamy nadzieję, że ta akcja zakończy się jak najszybciej - powiedział na antenie Polsat News prezes MOPR Jarosław Sroka. Poszukiwania rodziców 4-latki na Jeziorze Mikołajskim. "Działania są trudne" Przypomnijmy, że we wtorek służby otrzymały zgłoszenie o wypadku z udziałem motorówki, w wyniku czego w wodzie znalazły się trzy osoby - dwoje dorosłych oraz 4-letnia dziewczynka. Jak informował prezes MOPR, dziecko, które miało na sobie kapok, poślizgnęło się i wpadło przez burtę do wody. Rodzice próbowali mu pomóc. - Najpierw wskoczył za nim ojciec, potem matka - mówił. Dziewczynka jest cała i zdrowa. Była przytomna, do szpitala została przewieziona jedynie na obserwację. - Wczoraj do policjantów zgłosił się ojciec zaginionej kobiety, który przekazał informacje, że córka w niedzielę poinformowała go o tym, że wraz z mężem i dzieckiem wyjeżdżają na Mazury. Kiedy został poinformowany przez policjantów, że doszło do wypadku, przyjechał do szpitala, skąd odebrał wnuczkę i złożył zawiadomienie o zaginięciu pary - poinformowała w rozmowie z PAP mł. asp. Paulina Karo z mrągowskiej policji. Służby zapewniają, że działania będą prowadzone tak długo, jak pozwoli na to pora i warunki pogodowe. O szczegółach akcji ratunkowej tuż po jej rozpoczęciu poinformował na antenie Polsat News kpt. inż. Bartłomiej Nalazek z wydziału operacyjnego PSP w Mrągowie. - Strażacy określi obszar, w którym potencjalnie mogło dojść do utonięcia osób poszkodowanych. Na miejscu jest już grupa sonarowa oraz specjalistyczna grupa ratownictwa wodno-nurkowego. Nurkowie przystąpili do działań - powiedział. - Działania są trudne, ponieważ nie jesteśmy w stanie w tym momencie określić miejsce, gdzie doszło do potencjalnego utonięcie poszkodowanych, więc działania wymagają bardzo dużo sił i środków - podkreślił. Jak dodał, punktem wyjścia dla służb są relacje świadków. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!