Tusk na początku swego wystąpienia podkreślił, ze Gdańsk to nie tylko jego rodzinne miasto - jego przodków i wnuków, ale to miasto, to także pamięć o jednym z wielkich gdańszczan, "którzy przyłożyli swoje serce, swoje ręce, swoją ciężką robotę do tego", że Gdańsk wygląda tak pięknie. - Myślę tu o prezydencie Pawle Adamowiczu. Dokładnie w tym miejscu mówiłem do was, razem z innymi przyjaciółmi Pawła w dzień jego śmierci, że nigdy nie zapomnimy tego, co chciał nam przekazać - tego, że Gdańsk był, jest i pozostanie miastem Solidarności, że jesteśmy wszyscy w życiu publicznym po to, żeby dzielić się dobrem, tak jak każdy potrafi najlepiej - mówił Tusk. Zaapelował też, by pamiętając o ostatnich słowach Pawła Adamowicza, jako o najważniejszym, pierwszym przykazaniu: "Jesteśmy Polakami po to, żeby dzielić się między sobą dobrem i solidarnością". "ZOMO, które stało wtedy tam, gdzie dzisiaj..." Nawiązując do dziedzictwa Solidarności, lider Platformy przypomniał, że w 1980 roku Polacy - stoczniowcy i pracownicy z innych zakładów powiedzieli ówczesnej władzy, że nie zgadzają się na zło, jakie panuje w Polsce. - Że nie opuszczą rąk, nie spuszczą głowy w dół, nie dadzą się upokorzyć - ani tamtej władzy, ani tamtemu kłamstwu. A warto pamiętać, że wtedy była jedna telewizja, jedna partia u władzy, okrutna milicja i ZOMO, które stało wtedy tam, gdzie dzisiaj... - podkreślił Tusk. "PiS" - dopowiedział tłum. - Dziękuję za podpowiedź - dodał szef Platformy. Przekonywał, że w 1980 roku stoczniowcy, prości robotnicy nie mieli wątpliwości, gdzie jest prawda, a gdzie kłamstwo. - Nie mieli wątpliwości, że to, czego chcą, to są takie fundamentalne polskie, gdańskie wartości, że władza powinna być elementarnie przyzwoita, że uczciwość w życiu publicznym to nie jest coś, co władza może dać z łaski raz na jakiś czas, tylko elementarny obowiązek każdego rządzącego - wskazał lider Platformy. Tusk przypomniał okoliczności wydarzeń w sierpniu 1980 roku. - Jeśli patrzę dzisiaj na to, co się dzieje w Polsce i patrzę, co władza, PiS chce zrobić, myślę o tamtych ludziach - mówił. Jak dodał, wtedy kontekst był dużo trudniejszy. - Na plecach mieliśmy potęgę ZSRR - powiedział. Poza tym, dodał, nikt nie myślał o zjednoczonej Europie, a o suwerenności mówiło się szeptem. - A jednak ludzie podnieśli głowy i nie załamali rąk - podkreślił Tusk. - Z Gdańska także dzisiaj może pójść takie przesłanie: nie ma takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby kogokolwiek z nas z takiego opuszczenia rąk, z braku wiary - powiedział szef PO. - Przyjechałem do was po to, że nie tracimy wiary, że te fundamentalne polskie wartości mogą znowu wrócić do naszego codziennego życia - dodał. Jak dodał, te fundamentalne wartości oznaczają, że "Polska to tolerancja" i "Polska to kraj bez stosów". - To myśmy nauczyli Europę prawdziwego znaczenia słowa solidarność. Dzisiaj Europa ma wpisane w swój kod, w swoje traktaty polskie wartości. Nigdy Europa nie była tak polska jak jest dzisiaj i nigdy Polska nie była tak europejska jak jest dzisiaj. Może do dzisiaj - mówił lider PO. "Chcą zapanować nad drugim człowiekiem" Tusk stwierdził, że do czasu objęcia rządów przez PiS suwerenność to była niezależność od obcych potęg, to było przekonanie, że miejsce Polski jest w kulturze Zachodu, że Europa jest naszym domem, tak jak Polska jest naszą ojczyzną.- Dzisiaj, jak władza mówi "suwerenność", to myśli o tym, jak panować nad drugim człowiekiem. Dzisiaj władza uważa, że suwerenność to jest odebranie suwerenności ludzi, żeby ich kontrolować w 100 proc., zabrać, co się da i niewiele oddać. Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS tak bardzo nalegają na to, żeby Polska odsuwała się od Europy; wyrzekła się tak świeżo zdobytych standardów demokratycznych? Skąd ta intencja? Wtedy - wiadomo - był Związek Radziecki i tamta władza wykonywała polecenia. Dlaczego dzisiaj władzy przeszkadzają niezależne sądy, traktaty europejskie, które gwarantują to, o co walczyliśmy, modliliśmy się przez tyle lat? - pytał Tusk. - Co takiego stoi w gardle PiS-owi? Oni chcą być suwerennie wobec sądów, by nie odpowiadać prawnie przed złem, łajdactwem, jakie uprawiają na co dzień w Polsce - mówił. ZOBACZ TEŻ: Donald Tusk: Tak, wróciłem. Co to właściwie oznacza? Jego zdaniem, porządek jaki wprowadza obecna władza jest "podobny to tego, który wprowadza Putin w Rosji i jego sojusznicy, przyjaciele w różnych miejscach, krajach na świecie". - Na czym polega ten ruski ład, ten rosyjski porządek? Na tym, żeby z demokracji zrobić fasadę demokracji, zgładzić wolne słowo; żeby móc kraść bez kontroli i opamiętania, zaatakować tkankę społeczną, organizacje pozarządowe i wolne media; żeby zniszczyć opozycję, jak nie słowem to trucizną, przemocą opresją - podkreślił były premier.- To, że ta agenda PiS, to co robią robią dzisiaj z Polską jest tak podobne do tego, co Putin i jego sojusznicy robią w swoich krajach, to mógłby ktoś powiedzieć, że to kwestia przypadku, a może pechowo są dziś u władzy ludzie, którzy mają po prostu podobne wschodnie poglądy na politykę. Ale wydaje się, że jest drugi powód, dużo poważniejszy, żeby dzisiaj zacząć bić na alarm - ocenił. "Pogarda dla obywateli" Tusk mówił też o tym, że codziennie w przestrzeni publicznej widać jest "pogardę jaką władza ma do obywateli". Dodał, że władza PiS "dzieli naród na mniejszości i skonfliktowane grupy". Ocenił, że tak się dzieje, gdyż PiS ma "wschodnie, rosyjskie podglądy na politykę i relacje pomiędzy władzą a obywatelem". Ale, według niego, "jest też drugi powód, dużo poważniejszy, by zacząć bić na alarm". Według lidera PO jest to przykład amerykański - ingerencja Rosji w wybory prezydenckie w USA w okresie, gdy prezydentem został Donald Trump. Tusk ocenił - odnosząc się do publikacji w zagranicznych mediach - że to "Putin zainstalował prezydenta Donalda Trumpa". Mówił też o oddziaływaniu Rosji wtedy, gdy decydowały się losy Brexitu". - Nie chce mi się wierzyć, żeby Rosja nie wiedziała, gdzie leży Polska - powiedział. Może jest poważniejszy powód, dla którego Jarosław Kaczyński podpisuje umowę o najbliższej politycznej współpracy z najbliższymi sojusznikami Putina w Europie. Otwórzcie szerzej oczy, to nie są żarty - oświadczył. Tusk stwierdził też, że pod rządami PiS Polskę cechuje "kompletna pasywność w odniesieniu do wschodnich sąsiadów". - Odwróciliśmy się plecami do Ukrainy, walka o wolność na Białorusi, tortury, setki uwiezionych, dziesiątki zabitych, to dla premiera Mateusza Morawieckiego polityczne złoto w jego pijarze. To są bardzo niepokojące sygnały o tym, że dziś w Polsce rządzą ludzie, którzy obrali kierunek na wschód - zaznaczył lider PO. "Fachowiec od dzielenia" Tusk w swoim wystąpieniu w Gdańsku mówiąc o Kaczyńskim podkreślił, że nie ma w Polsce lepszego fachowca od dzielenia, naznaczania ludzi, od dzielenia narodu polskiego na zwalczające się mniejszości, na kłócące się grupy i rodziny. - To udało mu się mistrzowsko w ciągu tych sześciu lat - powiedział szef PO o prezesie PiS. Dodał, że istotą demokracji nie jest "napuszczanie ludzi na siebie, tylko rolą liderów jest chronić ludzi przed konfliktem i brać na siebie konfrontację". - Panie Kaczyński wyjdź z tej swojej jaskini, stań ze mną twarzą w twarz na udeptanej ziemi wymienić się argumentami, zostaw ludzi w świętym spokoju, daj im normalnie ze sobą rozmawiać. Chcesz konfrontacji, chcesz naprawdę poważnego starcia na argumenty, chcesz poważnej rozmowy o Polsce, jestem do dyspozycji wszędzie, gdzie chcesz. Wyjdź z tej jaskini, nie bój się, nie wstydź się - apelował do prezesa PiS Donald Tusk. Tusk ocenił władzę PiS Tusk ocenił, że władza PiS charakteryzuje się kompletną niezdolnością rozwiązywania problemów. - Tak jest w państwach autokratycznych, np. w Rosji czy na Białorusi, tak zaczyna być w Polsce. Władza PiS-owska chce panować i coraz bardziej panuje nad ludźmi, ale nie panuje nad problemami, nie jest w stanie rozwiązać żadnego poważnego problemu - ocenił. Lider PO odniósł się również do sytuacji polskich pływaków. W wyniku nieprawidłowości formalnych w zgłoszeniach do olimpijskiego startu w Tokio nie mogą wystartować: Jan Hołub, Aleksandra Polańska, Dominika Kossakowska, Alicja Tchórz, Bartosz Piszczorowicz i Mateusz Chowaniec. W sobotę podano oficjalną informację o usunięciu ich z ekipy biało-czerwonych, a w niedzielę cała szóstka zameldowała się w Warszawie. - Ci młodzi ludzie zostali z powrotem wysłani do domu, bo pan wicepremier, minister Gliński od kultury, dziedzictwa i teraz sportu, tak jak kulturę rozkładał na łopatki od kilku lat, tak ostatnio zajął się sportem i nie potrafił nawet nad tym zapanować - stwierdził Tusk. Jak dodał, "ta sytuacja to przerażająca metafora naszego losu". - Wszyscy Polacy są gotowi ciężko pracować. Od trzydziestu lat budujemy naszą niepodległą ojczyznę, naprawdę ze świetnymi rezultatami. Ale przyjdzie zła władza i może zmarnować to kompletnie bez sensu, nie tylko przez nieudolność, ale tak naprawdę dlatego, że mają pogardę do naszych wysiłków, bo myślą tylko o sobie - podkreślił. Lider PO odniósł się również do polityki energetycznej. - Politycy PiS mówią - wbrew trendom światowym - że będą stawiali na energetykę węglową. Zabrali się za ochronę energetyki węglowej, zbudowali dwie wieże betonowe w Ostrołęce, gdzie miała być elektrownia na węgiel, wydali kupę miliardów złotych i następnie je rozebrali, co też kosztowało parę milionów złotych. Wczoraj dowiadujemy się, że w Turowie zbudowali kolejny blok na węgiel brunatny i już go zepsuli, zanim zaczął pracować. To jest kwintesencja PiS-owskiej władzy - ocenił Tusk. "Mieli zbudować elektryczne samochody" Jak także zauważył, politycy PiS mieli zbudować milion elektrycznych samochodów. - Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że fabryka, która miała zbudować te samochody, teraz dopiero powstaje. Ale żeby powstała, to wymyślili, że wpierw wytną 240 hektarów lasu, mimo że wokół jest wiele miejsca, gdzie taką fabrykę można by postawić - mówił lider PO. Tusk odniósł się m.in. do programu szczepień. - Mieli zaszczepić Polaków najlepiej w Europie. Dzisiaj widzimy, jak wygląda ta akcja. Wiemy, kto włożył dużo wysiłku w to, aby ta nieufność do szczepień, które ratują życie nasze i innych, była tak duża, jak chyba nigdzie w Europie. Minister Dworczyk miał zasłynąć, przejść do historii, jako ten odpowiedzialny za szczepienia. Na pewno przejdzie do historii, ale chyba z innego powodu - stwierdził Tusk wśród zarzutów wymienił także wpływ rządów PiS na odejścia z Kościoła katolickiego. - Głoszą wszem i wobec, że są katolikami. Nikt tak bardzo nie przyczynił się do upadku Kościoła w Polsce jak rządy PiS przez sześć lat. Komuniści czterdzieści lat nie dali rady. Nie było religii w szkole, a w mojej szkole tylko jedno dziecko nie chodziło na religię. Im wystarczyło sześć lat, aby młodzi Polacy powiedzieli, że z taką partią polityczną, w jaką oni zamienili kościół, nie chcą mieć nic wspólnego - ocenił. "Ukradli nam Kościół" Rządzące Polską od sześciu lat Prawo i Sprawiedliwość krytykował m.in. za politykę wobec Kościoła. - Oni głoszą wszem i wobec, że są katolikami, że wierzą w Boga i Boga mają w sercu. Nikt tak bardzo nie przyczynił się do upadku Kościoła w Polsce, jak rządy PiS-u przez sześć lat. Komuniści 40 lat nie dali rady - powiedział b. premier. "Hańba" - skomentował tłum zgromadzony na Długim Targu w Gdańsku. Wspominał, że w czasach PRL nie było religii w szkołach, a w całej jego szkole podstawowej tylko jedno dziecko nie chodziło na religię. - Im wystarczyło sześć lat, żeby młodzi ludzie, młodzi Polacy powiedzieli "nie - z taką partią polityczną, w którą oni zamienili Kościół nie chcemy mieć nic wspólnego" - stwierdził Tusk. - Też to nam ukradli. Nie tylko prawdę, nie tylko nasze marzenia o tym, żeby Polska stała się pełnoprawnym silnym członkiem wspólnoty zachodniej, ale ukradli też wierzącym to, co dla wierzącego tak ważne, czyli autentyczny, prawdziwy Kościół. Upodlili instytucję, która chroniła polską niepodległość, też naszą moralność i solidarność. Dzisiaj zrobili z tego przybudówkę swoje władzy, swojej partii. Tego też nigdy im nie zapomnimy - zapewnił Tusk. Lider PO krytykował też postawę Prawa i Sprawiedliwości w stosunku do USA. - Mówili, że są najbardziej proamerykańscy, że są tacy pro NATO-wscy i że PiS-owski rząd zapewni najlepsze możliwe relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Już nie chcę mówić, bo to aż przykro było patrzeć, ale to, co też nam w oczach zostanie z tych świetnych relacji polsko-amerykańskich, to ciężki wysiłek naszego prezydenta, by zrobić sobie fotkę między toaletą a windą - ironizował Tusk. - Tak wyglądają dzisiaj relacje ze Stanami Zjednoczonymi - dodał. Były premier pytał o klimat i cyberbezpieczeństwo Tusk zwrócił uwagę, że przed Polską, Europą i światem poważne wyzwania dotyczące przyszłości i pytał, jak obecnie rządzący poradzą sobie z nimi, skoro nie radzi sobie obecnie z "najbardziej elementarnymi sprawami". - Te wyzwania przyszłości to już przez nikogo nie kwestionowana katastrofa klimatyczna. Mamy codziennie tego dowody - zbliża się naprawdę poważne zagrożenie, nie tylko w Polsce, na całym świecie. To jest szerzej - katastrofa ekologiczna. Każdy, kto mieszka tutaj w Gdańsku wie, jak umiera Bałtyk, wie ile trzeba zrobić, ile trzeba pieniędzy, kompetencji, ale też takiej koncentracji, ochoty, żeby chcieć to robić, żeby uratować nasze jeziora, rzeki i nasz Bałtyk - mówił polityk PO. Jak zauważył, przed nami także kolejna fala pandemii. -Wiecie co się dzieje w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, zaczyna we Francji i te pandemie będą się powtarzać. Co do tego naukowcy też nie mają wątpliwości. To jest wyzwanie, które wymaga nieporównywalnie większych kompetencji, niż te rząd dzisiaj prezentuje - podkreślał Tusk. Kolejne wyzwanie - według niego - to cyberzagrożenia. - Już nie mówię o tych filmikach z tym nieszczęsnym ministrem Dworczykiem, tylko o poważnych cyberzagrożeniach. Tu nie tylko Rosja straszy cały świat taką agresją cybernetyczną, ale też na horyzoncie są takie potęgi, jak Chiny, które wyprzedziły już nawet Amerykę i są gotowe też użyć tej właściwie broni przeciwko zachodowi i tych intencji przecież nie kryje - zauważył Tusk. "Nie spodziewałem się, że będę bronić 500 plus dla każdego przed PiS" W swoim wystąpieniu na Długim Targu w Gdańsku Donald Tusk podkreślał, że dziś jest potrzebna taka zmiana, która "uruchomi pokłady energii Polaków". Zwracał uwagę, że "sztuczną inteligencje można wykorzystać przeciwko człowiekowi i dla człowieka". Można, jak mówił, "uruchomić program Pegasus w każdym domu", albo można "usprawnić komunikację miejską" za pomocą sztucznej inteligencji. - My będziemy potrzebowali takiej zmiany, która uruchomi te wielkie pokłady energii, talentów, myśli Polaków do tego, aby te wynalazki służyły ludziom - podkreślił. Zwracał uwagę, że w wielu krajach w związku z rozwojem technologii rozważa się np. skrócenie tygodnia pracy. - A u nas minister (edukacji Przemysław) Czarnek, odpowiedzialny za przygotowanie młodzieży to tej przyszłości, dyskutuje o cnotach niewieścich i karach cielesnych - powiedział Tusk, wzbudzając aplauz zebranych. Jak zaznaczył, o tym, co trzeba w Polsce zrobić mógłby "mówić godzinami". Nawiązał też do ostatnich powodzi, które miały miejsce w Polsce. - Władza PiS-owska, jeśli chodzi o wały przeciwpowodziowe, zrobiła tych wałów nie dwa razy mniej, niż za moich rządów, tylko 11 razy mniej - mówił Tusk. - Zablokowali wszystkie de facto inwestycje, jeśli chodzi o infrastrukturę wodną. Można jeździć sobie później i z zatroskaną miną patrzeć na to, jak zalało kolejne domy. Ale zadaniem premiera jest nie tylko być tam, gdzie się dzieje nieszczęście, ale i zapobiec temu nieszczęściu - dodał Tusk. "Zatrzymać wyrąb lasów" Według niego należałoby też dziś "natychmiast zatrzymać wyrąb lasów wysokogórskich". - Potrzebne jest też odblokowanie takich projektów jak tereny zalewowe, by każda powódź nie zalewała miasteczek i wsi - dodał. - Musimy odbudować natychmiast dobre relacje z Ameryką, naszą pozycję w Unii Europejskiej i dobre relacje z naszymi sąsiadami, takimi jak Ukraina, jak państwa bałtyckie" - powiedział polityk. "Dzisiaj PiS odwrócił się plecami od Białorusinów i Ukraińców, a bez powrotu do mądrej polityki wschodniej nasze osamotnienie będzie coraz większe - dodał lider PO. Zdaniem Tuska "prawdopodobnie prawdziwym powodem, dla którego im, ludziom u władzy, wszystko wylatuje z rąk jest to, że nie potrafią wzbudzić elementarnego zaufania do swoich działań także między sobą". Apelował, że "nie możemy być podzieleni". - Tylko naród zjednoczony, tylko ludzie mający do siebie zaufanie są w stanie sprostać tym wyzwaniom. Tylko ludzie mający zaufanie do władzy i vice versa mogą sprostać tym wyzwaniom - podkreślił lider PO. - Jeśli ja widzę najwyższego PiS-owskiego urzędnika w państwie, panią marszałek Witek - bo prezydent Duda jest bezpartyjny - która podzieliła naród na tych, którzy mają prawo brać 500 plus i nie mają prawa brać 500 plus, to jest to bardzo rosyjskie myślenie. Władza da temu, kto jest posłuszny. A kto władzy nie lubi, temu nic nie damy. Ja się nie spodziewałem, że jak przyjadę do Polski, jednym z pierwszych moich zadań będzie obrona 500 plus dla każdego przed panią marszałek Witek i PiS - mówił Tusk.