PROKOM TREFL: Gurovic 20 (3x3), Shakur 17 (1), Dylewicz 13 (1), Slanina 11 (3), Sow 5 oraz Masiulis 8 (1), Roszyk 5 (1), Serapinas 2, Kisner 0. ŚLĄSK: Homan 11, Atkins 10(2), Robinson 8(1), Giedraitis 8(1), Mróz 5(1) oraz Stevic 18, Chanas 5(1), Diduszko 4, Jancikin 0. PÓŁFINAŁY: PROKOM TREFL: Slanina 17 (3), Dylewicz 10 (1), Shakur 9 (1), Sow 9, Gurovic 6 (2) oraz Zamojski 16 (1), Harissis 7 (1), Roszyk 6, Masiulis 4, Serapinas 4, Kisner 2, Łapeta 2. ANWIL: Koszarek 12 (1), Petrovic 6, Białek 3, Okafor 0, Pluta 0 oraz Dunn 13, Daniels 12 (1), Piechowicz 7, Grudziński 5, Gaidamavicius 4. Tomas Pacesas zapewniał, że po trzech porażkach w tym sezonie jego podopieczni nie nabawili się kompleksu Anwilu. I miał rację. W półfinale Prokom rozpoczął od prowadzenia 17:0! W inauguracyjnej kwarcie sopocianie zdobyli aż pięć razy więcej punktów niż rywale! Gdyby to był boks, rywal padłby na deski i na nich został. Na parkiecie trzeba spędzić pełne 40 minut. Dlatego Anwil grał dalej, ale już tylko prosząc o najniższy wymiar kary. Pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem mistrzów aż 50:19. Zaraz po zmianie stron Pape Sow dorzucił na 52:19 i była to najwyższa przewaga miejscowych tego dnia. W trzeciej kwarcie dominacja żółto-czarnych nie była już tak widoczna, a trener Pacesas zmuszony był nawet prosić o czas, ale zwycięstwo ani na moment nie zostało zagrożone. Bardzo dobrą zmianę po raz kolejny na obwodzie dał Przemysław Zamojski. 20-latek zdobył 16 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry, w tym raz zza linii 6,25. Drugim finalistą został ASCO Śląsk, który niespodziewanie pokonał najlepszą drużynę sezonu zasadniczego w lidze, PGE Turów Zgorzelec 78:70 (18:24, 21:17, 17:12, 22:17). Autor: jag