Czytelnik portalu Trójmiasto.pl przekonuje, że kontroler zaakceptował jego legitymację, na którą nigdy nie wgrał żadnego biletu. Dwóch pasażerów twierdzi, że choć nie miało doładowanych legitymacji, ich okazanie wystarczyło, aby pomyślnie przejść kontrolę biletów w tramwaju. W "Renomie" przekonują jednak, że to niemożliwe. - Kilka dni temu mój kolega miał sprawdzane bilety w tramwaju. Przez przypadek, zamiast karty miejskiej podał do kontroli swoją elektroniczną legitymację studencką, na której nigdy żaden bilet nie był załadowany - opowiada pan Arek, nasz czytelnik. - Tymczasem kontroler sprawdził legitymację na swoim czytniku i uznał, że wszystko jest w porządku. Pan Arek postanowił sprawdzić także swoją legitymację studencką. Gdy jak czas później nadarzyła się okazja postąpił jak kolega: - Co się okazało? Że było tak samo jak w przypadku kolegi, i kontrola przebiegła pomyślnie. Czyżbym niepotrzebnie ładował swoją kartę miejską - zastanawia się student. O komentarz poprosiliśmy przedstawiciela kontrolującej w Gdańsku bilety "Renomy". Zdaniem Sławomira Pujszo, odpowiedzialnego za kontrolę biletów w tej firmie to niemożliwe, aby legitymacja studencka sama z siebie pełniła funkcję biletu. - Sprawa jest co najmniej dziwna. Aby mieć legitymację studencką załadowaną biletem okresowym, trzeba ją do tego przystosować, składając wniosek o doładowanie. Nazywa się to zmapowaniem legitymacji. Posiadacz elektronicznej legitymacji studenckiej, który posiada również załadowaną elektroniczną kartę miejską, może przenieść bilet okresowy z karty na legitymację - tłumaczy Sławomir Pujszo. W takim wypadku pasażer może odzyskać 10-złotową kaucję, jaką zapłacił za wydanie karty miejskiej. Zdaniem przedstawiciela "Renomy"nie ma możliwości, by bilet sam skopiował się z karty miejskiej na elektroniczną legitymację studencką. mr