Artur Boruc, jeden z trzech najlepszych bramkarzy świata, nie ukrywa, że odkąd opuścił Legię, pilnie śledzi jej sukcesy i porażki. Artur Boruc, podpora reprezentacji Polski, a także piłkarz (były) i kibic (obecny) warszawskiej Legii. Ostatnio też? jeden z trzech najlepszych bramkarzy świata! Za takiego uznali go włoscy dziennikarze. Od dawna Boruc wymieniany jest wśród głównych kandydatów do gry w słynnym włoskim Milanie, który szuka bramkarza światowej klasy. - Pewnie, że chciałbym zagrać w takim klubie - zapewnia Boruc. - Ale na razie przedłużyłem kontrakt z Celtikiem. Jeśli mam kiedyś stąd odejść, to muszę na tym zarobić nie tylko ja, ale i klub. Boruc o pieniądzach rozmawia niechętnie, ale wiadomo, że jest najlepiej zarabiającym piłkarzem ligi szkockiej. Jego kontrakt jest na poziomie czołowych klubów angielskich. Jednym z konkurentów Boruca do gry w kadrze jest Wojciech Kowalewski. To również były golkiper Legii - choć rozegrał w jej barwach zaledwie 32 mecze, zapadł kibicom w pamięć jako potężny, pewnie broniący bramkarz. Odszedł, bo klub potrzebował pieniędzy z jego transferu. Zastąpił go? Boruc. Od 2002 roku Kowalewski gra na Wschodzie. Ostatnio w barwach Spartaka Moskwa, którego był gwiazdą. Niestety, dobre czasy dla popularnego Gibona minęły i stracił miejsce w składzie, a później nawet na ławce rezerwowych. Mimo to moskiewski klub nie bardzo chciał się go pozbywać. Od wielu miesięcy Kowalewski walczył o możliwość odejścia. W końcu się udało - ostatnio Spartak poinformował Polaka, że ten może opuścić klub bez odstępnego. Gdzie trafi Kowalewski? Jeszcze nie wiadomo, ale nie wyklucza nawet powrotu do polskiej ligi. Inny były legionista doczekał się wielkiego transferu - do londyńskiej Chelsea! To jednak nie jest żaden dawny piłkarz, ani nawet trener, tylko były dyrektor sportowy Legii, Janusz Olędzki. On odkrył między innymi talenty Jacka Zielińskiego i Boruca. Teraz będzie odpowiedzialny za monitorowanie rynku wschodniego. Niewykluczone, że dzięki niemu następcy Boruca i Zielińskiego w przyszłości trafią do Londynu. - Cieszę się z tej propozycji, zwłaszcza że byle komu takiej oferty się nie składa - mówi Olędzki. Jędrzej Bader