Burzę w lokalnej polityce wywołała decyzja o odwołaniu przewodniczącej Rady Miejskiej w Łodzi Joanny Kopcińskiej. SLD twierdzi, że RM to nie miejsce, gdzie robi się kampanię wyborczą; PiS broni swojej kandydatki na prezydenta Łodzi podkreślając jej niezależność.
Kopycińska została odwołana w środę. W tajnym głosowaniu za jej odwołaniem opowiedziało się 24 radnych, 16 było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. Wniosek o odwołanie Kopcińskiej złożyli na poprzedniej sesji radni PO i Twojego Ruchu.
Był on spowodowany konfliktem wokół obywatelskiego projektu uchwały sprzeciwiającej się budowie w centrum miasta pomnika b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. We wniosku podkreślono, że pomimo pozytywnego zweryfikowania ponad 6 tys. podpisów pod uchwałą oraz pozytywnej opinii prawnej, odmówiła nadania jej biegu.
W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że Kopcińska będzie kandydatką tej partii w wyborach na prezydenta Łodzi. Tym samym została rywalką obecnej prezydent miasta Hanny Zdanowskiej (PO) i lidera SLD w łódzkiej Radzie Miejskiej i w mieście Tomasza Treli.
Dziś Trela odpowiadając na spotkaniu z mediami na zarzut, że "oczyszcza dla siebie teren", gdyż sam ma zamiar kandydować na prezydenta Łodzi, odpowiedział, że chce unikać dyskusji politycznych w czasie sesji Rady Miejskiej, na której powinny być rozwiązywane problemy mieszkańców Łodzi.
- Kiedy w sierpniu ubiegłego roku decydowaliśmy o wyborze Joanny Kopcińskiej na stanowisko przewodniczącej nie reprezentowała ona żadnej partii. W poniedziałek sytuacja się zmieniła, bo pani Kopcińska została namaszczona przez prezesa PiS na kandydata do funkcji prezydenta miasta, a to oznacza upolitycznienie sprawowanej przez nią funkcji. Samorząd to nie miejsce, gdzie robi się kampanię wyborczą - powiedział Trela.
Z zarzutami Treli nie zgadza się Łukasz Magin - szef klubu radnych Łódź 2020, który jeszcze kilka dni temu współpracował w łódzkim samorządzie z SLD. Jego zdaniem Kopcińska jest osobą, która umie pracować poza podziałami. Przypomniał, że pod jej przewodnictwem podjęto ważne uchwały dotyczące obniżenia podatku śmieciowego, opłat za parkowanie czy budżetu obywatelskiego.
Z kolei zdaniem przewodniczącego klubu radnych PiS Piotra Adamczyka "kontrkandydaci niezależnej i bezpartyjnej Joanny Kopcińskiej poczuli się zagrożeni i zjednoczyli siły, by pozbyć się przewodniczącej, która dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków". Jego partyjny kolega Marek Michalik dodał, że SLD miało szansę odegrać ważną rolę w wyborach na prezydenta Łodzi i miało silnego kandydata, ale zdecydowało się na rolę przybudówki - by w ostateczności wybrać rolę wiceprezydenta.
- Ofiarą tej koalicji strachu stała się pani Kopcińska. Jest ona kojarzona z niezależnym myśleniem, z tego powodu także opuściła szeregi PO, ponieważ nie chciała podporządkować się dyscyplinie partyjnej niezgodnej z jej poglądami - mówił.
Sama Kopcińska przyznała, iż jest jej przykro, że w łódzkim samorządzie zwyciężyła polityka. Zwróciła uwagę, że nie należy do żadnej partii i nie zamierza wstąpić do PiS.
Kopcińska została przewodniczącą łódzkiego samorządu w sierpniu ub.r. po tym, gdy została wykluczona - wraz z kilkoma innymi radnymi - z klubu radnych PO oraz partii. Wyrzuceni z Platformy samorządowcy utworzyli w łódzkiej radzie miejskiej klub radnych - Łódź 2020, który współpracował dotąd z radnymi PiS i SLD. Powodowało to, że większość w radzie miała opozycja.
Obecnie w 43-osobowej łódzkiej radzie miejskiej PO ma 16 radnych, SLD - 9, Łódź 2020 - 7, PiS - 6. Jest też pięcioro radnych niezależnych.