Zdenerwowany mężczyzna przyszedł na pocztę i chciał wypłacić 29 tys. zł nieznanej osobie. Wydało się to podejrzane urzędniczce, która zaalarmowała policję. Jak podaje Radio Kraków, mieszkaniec Brzeska, odebrał telefon od nieznajomej kobiety, która podała się za pracownicę Centralnego Biura Śledczego. Twierdziła, że biuro prowadzi na zlecenie policji śledztwo, dotyczące oszustów, którzy kradną pieniądze z kont bankowych i zaznaczyła, że ofiarą takiego procederu może paść syn mężczyzny. Zaraz po tej rozmowie telefonicznej mężczyzna poszedł na pocztę, wypłacił pieniądze z konta syna, do którego miał upoważnienie, żeby przelać je ekspresowym przelewem na dane, które podała nieznajoma rozmówczyni. Wszystko po to, by uratować syna przed oszustem. Na szczęście czujna urzędniczka nie dopuściła do straty prawie 30 tys. zł. Wezwana przez nią policja ujawniła, że kobieta podająca się za pracownice CBŚ, była oszustką - donosi Radio Kraków. Gdyby nie interwencja urzędniczki, w ciągu 10 minut gotówka mogłaby być odebrana w dowolnym urzędzie pocztowym na terenie całego kraju. Policja zaznacza, że nie działa w taki sposób. Jeśli mamy wątpliwości czy zastrzeżenie, czy dzwoniący do nas jest pracownikiem policji, należy się rozłączyć, a potem zadzwonić na nr 997, żeby potwierdzić tożsamość rozmówcy. JT