- To bardzo miłe wyróżnienie. Cieszę się, że kibice docenili moją grę. Przyznam jednak szczerze, że w pierwszym secie nie szło mi najlepiej, dlatego trener postanowił dać mi trochę odpocząć. Chwila przerwy najwyraźniej była mi potrzebna, bo potem szło mi już całkiem nieźle. - mówi Andrae. Po tym spotkaniu niemiecki przyjmujący nie mógł narzekać na brak popularności. Ustawiały się do niego kolejki fanów, a on cierpliwie robił sobie z nimi zdjęcia i rozdawał autografy. - Wciąż jestem pod wrażeniem, że w Polsce siatkarze są tak popularni i oblegani przez kibiców. To bardzo przyjemne. Rozdając autografy mogę jakoś podziękować kibicom za to, że nas zawsze wspierają. W spotkaniu półfinałowym Olsztynianie najprawdopodobniej spotkają się z Wkręt-Metem Domex AZS Częstochową, którzy w ostatnim ćwierćfinale grają z Płomieniem Sosnowiec. - Nieważne z kim przyjdzie nam się zmierzyć w półfinale. Nie nastawiamy się na konkretnego przeciwnika, choć zapewne będzie to Częstochowa, która jest murowanym faworytem tego meczu. Jeśli powtórzy się scenariusz z zeszłorocznego Pucharu Polski i Olsztynianom uda się wygrać półfinał, to w finale znów mogą spotkać się ze Skrą. Wtedy Olsztynianie ulegli mistrzom Polski 0:3. Wówczas w drużynie Mlekpolu nie było jednak Bjoerna Andrae. - Wierzę, że w tym roku jesteśmy w stanie wygrać ten turniej. - mówi z optymizmem Niemiec. Bjoern Andrae ma podpisany kontrakt z akademikami z Olsztyna na jeden rok. Po tym co zaprezentował dotychczas w Polskiej Lidze Siatkówki, jest jednak bardzo prawdopodobne, że zostanie on w Polsce na kolejny sezon. - Podoba mi się w Polsce, także nie miałbym nic przeciwko przedłużeniu kontraktu. Olsztyn to bardzo dobry klub i cieszę się, że mogę grac wśród tak wartościowych zawodników. Nie tylko do mnie należy jednak decyzja, czy tu zostanę. Autor: Aneta Stożek, Aneta Mieszkowska