W swojej rezygnacji trener Bodasiński napisał, że jest ona spowodowana m.in. regularnym brakiem funduszy na prawidłową działalność sekcji. Wcześniej szkoleniowiec apelował do zarządu, że nie chce już zajmować się sprawami organizacyjnymi w drużynie, pragnie skupić się na trenowaniu. - Moja decyzja jest ostateczna, w najbliższym sezonie na pewno nie będą prowadził drużyny piłkarzy ręcznych - komentuje Bodasiński. Pomimo, że nie dostał jeszcze odpowiedzi na pismo ze strony zarządu klubu, nie ma już szans, aby dalej prowadził ekipę studentów. - Niedługo bronię pracę doktorską, po tym z chęcią pomogę w drużynie, jednak nie będę jej trenerem - stanowczo stwierdza. Zdaniem prezesa AZS AWF Biała Podlaska, Stefana Litwiniuka problem rezygnacji trenera Bodasińskiego praktycznie nie istnieje. - Opinie o tym, że pan Bodasiński obraził się na nas są nieprawdziwe - zaznacza włodarz klubu. - Niedługo będziemy wiedzieć, jakimi pieniędzmi będziemy dysponować w najbliższym sezonie i wtedy rozmawiać będziemy ze szkoleniowcem, gdyż w całej sprawie chodzi tylko o wynagrodzenie i pieniądze na działalność klubu - twierdzi Litwiniuk. Jak podkreśla bardzo zależy mu na zatrzymaniu w klubie Sławomira Bodasińskiego. Zdaniem szefa AZS AWF kwestie organizacyjne, o których mówi trener to tylko i wyłącznie sprawy finansowe. Brak trenera może spowodować pat w bialskim klubie. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie drugi trener Leszek Siejwa także nie chce obejmować stanowiska szkoleniowca. Mówi się, że jedyną osobą, która mogła by przejąć schedę po Bodasińskim jest były rozgrywający bialskiej siódemki, Andrzej Chmielewski. To jedyna osoba, która jest na miejscu, gdyż mieszka w Międzyrzecu Podlaskim. Klubu raczej nie będzie stać na sprowadzenie kogoś z zewnątrz. Nie wiadomo, czy klub będzie miał odpowiednią sumę na start w pierwszej lidze. - Dostaliśmy zapewnienie z magistratu, że funduszu na promocję miasta otrzymamy 20 tys. zł - mówi Janusz Borodyjuk z sekcji piłki ręcznej AZS AWF. Na początku przyszłego tygodnia wyjaśnić ma się także kwestia finansowania z Urzędu Marszałkowskiego województwa Lubelskiego. - Będę walczył o 40 tys. zł, aby zabezpieczyć działalność klubu, jednak ile uda się otrzymać to się dopiero okaże - informuje prezes Litwiniuk. Trener Bodasiński wątpi, aby ta kwota wystarczyła. MICHAŁ TRANTAU