W środowym spotkaniu sympatycy "Czarnych Koszul" nie mogli mieć pretensji o brak ambicji czy woli walki, ale od pierwszych minut widać było, że pod względem umiejętności technicznych, kultury i organizacji gry ustępowali wyżej notowanemu rywalowi. W pierwszej połowie najciekawsze rzeczy działy się na samym początku i tuż przed gwizdkiem sędziego oznajmiającym przerwę. Tuż po rozpoczęciu gry we własnym polu karnym poślizgnął się Łukasz Skrzyński, piłka trafiła pod nogi Dawida Nowaka, który kopnął do siatki, jednak był na spalonym. Z kolei sekundy przez zakończeniem połowy pod bramką gości piłkę przejął Daniel Gołębiewski, natychmiast uderzył z półobrotu, ale za wysoko. Po przerwie mecz nabrał rumieńców. Więcej było ostrych zagrań, fauli, ale i składnych akcji, strzałów czy podbramkowych spięć. W 57. minucie Hiszpan Andreu idealnie obsłużył Adriana Mierzejewskiego, jednak wyróżniający gracz gospodarzy strzelając niemal z punktu, z którego wykonuje się rzuty karne, fatalnie spudłował. W odpowiedzi Sebastiana Przyrowskiego próbowali zaskoczyć rezerwowy Maciej Korzym i Maciej Małkowski, ale zabrakło im precyzji. Korzym w 84. minucie miał "piłkę meczową", jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Polonii kopnął obok słupka.