- Początek piątkowych zajęć zaplanowano na godz. 16. Po ich zakończeniu zespół wyjedzie do Kleszczowa, skąd w sobotę pojedzie przed meczem prosto na stadion - powiedział kierownik drużyny PGE GKS Dariusz Marzec. Na początku sezonu mało kto się spodziewał, że sobotnia konfrontacja w Bełchatowie będzie najciekawszym pojedynkiem 15. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Po czterech seriach spotkań PGE GKS miał bowiem na koncie zaledwie jeden punkt i tracił już sześć oczek do Legii. W kolejnych dziesięciu meczach drużyna Ulatowskiego zdobyła jednak 26 pkt i awansowała na czwarte miejsce w tabeli ekstraklasy, zmniejszając do jednego punktu stratę do sobotniego rywala. Od 26 września bełchatowianie nie tylko wygrali siedem kolejnych spotkań, ale nie stracili też w nich żadnej bramki. Nie zamierzają jednak na tym poprzestać i chcą kontynuować znakomita serię. - To, że mamy za sobą siedem kolejnych zwycięstw nie ma wpływu na postawę zespołu. Nie ma dodatkowej presji. Na każdy mecz wychodzimy po to, żeby walczyć o zwycięstwo. Cieszymy się, że to nam ostatnio wychodzi. Mamy świadomość, że zwycięstwo w sobotnim meczu może nas umocnić w czołówce tabeli. Przed tym pojedynkiem nie trzeba jednak nikogo dodatkowo motywować. Legia to rywal, którego się nie lekceważy - powiedział Marzec. Nie wszyscy piłkarze PGE GKS będą jednak mogli zagrać przeciwko Legii. Oprócz leczącego kontuzję Jacka Popka nie zagra też Maciej Korzym, który został latem wypożyczony z Legii do PGE GKS. W umowie znalazł się zapis, że Korzym nie będzie mógł wystąpić w meczu z warszawskim zespołem. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Mariusza Ujka. Sobotni mecz PGE GKS z Legią rozpocznie się o godz. 16.15. Spodziewając się rekordowej w tym sezonie frekwencji organizatorzy zdecydowali, że kasy będą otwarte w piątek od godz. 15 do 18, a w sobotę od godz. 12.