- Do drużyny dołączyłem najpóźniej i muszę wejść w rytm - mówi MARCIN WIKA. - Do ligi zostały niespełna 2 tygodnie i dlatego trener dał mi szansę zagrać we wszystkich meczach. Takie pojedynki są po to, żeby sprawdzić swoją dyspozycję i pokazać, na co każdego jest stać. - Przed pierwszym debiutanckim meczem z Treflem tremy nie było? - Myślę, że nie. Takie sytuacje, jak pierwszy mecz w barwach nowej drużyny mnie nie stresują. Tym bardziej że był to przecież turniej towarzyski, a nie walka o ligowe punkty. Pewności siebie nabrałem w kadrze narodowej i z takimi sytuacjami na pewno sobie poradzę. - Chyba sami byliście zaskoczeni, że wasza forma jak na ten etap przygotowań jest już tak wysoka. - Zgadza się. Byliśmy dobrze dysponowani jak na okres ciężkich przygotowań. Zresztą nadal natężenie treningów się nie zmienia. W Warszawie po raz pierwszy zagraliśmy w komplecie i szło nam naprawdę dobrze. Oczywiście, w naszym zespole drzemią spore możliwości i stać nas na lepszą grę. Na pewno może cieszyć fakt, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Czas działa na naszą korzyść, bo wszystko musi się poukładać w nowym zespole, tak aby te trybiki działały jak najlepiej. - Turniej w Warszawie potwierdził, że w sezonie 2008/2009 PlusLigi o najwyższe laury walczyć będzie Skra i Asseco Resovia. - Skra potwierdziła, że ma bardzo mocny zespół. Grając nawet bez Mariusza Wlazłego, Piotra Gacka, czy też w meczu z nami bez Daniela Plińskiego i Jane Heikinena pokazali świetną siatkówkę. Słabszy niż przed rokiem wydaje się być AZS Olsztyn. Mój były klub, AZS Częstochowa, ma młody skład, wsparty doświadczonymi zawodnikami i na pewno nie będzie chłopcem do bicia. Nie widziałem jeszcze w akcji zespołów z Jastrzębia i Kędzierzyna. Na papierze wygląda na to, że między Skrą, Jastrzębiem i Resovią rozegra się walka o medale. Nieraz jednak takie prognozowanie brało w łeb. Liga zawsze weryfikuje wszelkie dywagacje. Mam nadzieję, że ten nasz potencjał przełoży się na boisku i osiągniemy sukces.