Zarząd Azotów dokonując w połowie rozgrywek zmiany trenera Marka Motyczyńskiego na Bogdana Kowalczyka uznał - jak to określił prezes Jerzy Witaszek - iż słynący z "silnej ręki", doświadczony szkoleniowiec może zagwarantować osiągnięcie celu, jakim jest zajęcie czwartego miejsca w końcowej klasyfikacji sezonu. Azoty do spotkań ćwierćfinałowych, które toczą się do dwóch zwycięstw, przystąpią z korzystniejszej pozycji; pierwszy (w sobotę) i ewentualnie trzeci mecz rozegrają w Puławch. Trener Kowalczyk nie uważa jednak, że jego zespół jest faworytem. - Zagłębie, mające w składzie doświadczonych zawodników z reprezentacyjnym stażem, gra ostatnio bardzo dobrze. W siedmiu meczach doznało tylko trzech porażek z zespołami z trzech czołowych miejsc w ekstraklasie - wspomniał. Podkreślił, że ma problemy z przygotowaniem zespołu do sobotniego spotkania, gdyż od poniedziałku odbywają się w hali mistrzostwa Polski juniorów. Poza tym na dolegliwości narzekają też dwaj czołowi zawodnicy - Dmytro Zinczuk i Remigiusz Lasoń. - To sprawia, iż do konfrontacji z Zagłębiem wcale nie przystępujemy jako faworyci. Walczyć jednak będziemy i wierzę, że Azoty osiągną zakładany cel - powiedział szkoleniowiec. Azoty Puławy najwyżej, bo na szóstym miejscu, sklasyfikowane były w sezonie 2007/2008, a przed rokiem, walcząc o utrzymanie się w ekstraklasie, zajęły dziewiątą pozycję.