Jedynego gola w spotkaniu z Agresem Piteszti strzelił Olgierd Moskalewicz w 42. minucie spotkania. Asystę zaliczył Marcin Chmiest. W sobotę żółto-niebiescy zmierzą się z Dynamem Tbilisi. ARKA I połowa: Witkowski - Kowalski, Weinar, Szyndrowski, Baster - Przytuła, Ława, Moskalewicz - Wachowicz, Chmiest, Bazler. (II połowa): Witkowski (80 Towarnicki) - Sokołowski, Sobieraj, Ulanowski, Kalousek - Łabędzki, Mazurkiewicz, Karwan - Wróblewski (82 Czoska), Niciński, Nawrocik (80 Bułka). Gdynianie z Rumunami spotkali się w połowie drogi pomiędzy ośrodkami, które zajmują na Riwierze Tureckiej. Na mecz trzeba było dojechać około 50 kilometrów. Przeciwnikiem był nie tylko Agres, ale także silny, porywisty wiatr. Arka w tych warunkach poradziła sobie bardzo dobrze. Przez całe spotkanie dyktowała warunki gry. Z powodzeniem mogła wygrać wyżej, ale też brak skuteczności o mały włos nie doprowadził do identycznego rozstrzygnięcia jak jesienią w meczu z Turem Turek. - Mieliśmy pięć stuprocentowych sytuacji na gola, a rywale tylko jedną - informuje Paweł Bednarczyk, kierownik drużyny. Bramka, która ustaliła wynik padła po prostopadłym podaniu Chmiesta do Moskalewicza. "Olo" wyszedł sam na sam z bramkarzem i przerzucił nad nim piłkę tzw. podcinką. Jeszcze przed przerwą na 2:0 powinien podwyższyć Marcin Wachowicz. Po zmianie stron żółto-niebiescy grali pod wiatr, ale nadal byli w ofensywie. Sam na sam z golkiperem rywali byli Bartosz Karwan i Grzegorz Niciński. Ponadto w dogodnej sytuacji Niciński nie opanował piłki po podaniu Karwana, kiedy popisali się oni efektowną akcją dwójkową. "Nitkowi" szczęście dopisało wreszcie w 85. minucie. Posłał on futbolówkę do siatki w 85. minucie po dośrodkowaniu Krzysztofa Bułki. Niestety, sędzia dopatrzył się spalonego. Agres miał szanse na wyrównującego gola, choć nie byłby to wynik sprawiedliwy z przebiegu gry. W sytuacji sam na sam z napastnikiem rywali doskonale interweniował Norbert Witkowski. Gdyński bramkarz najdłużej przebywał na boisku z całej drużyny. Nie grali bowiem rekonwalescenci Andrzej Bledzewski i Ireneusz Kościelniak, a najmłodsi w drużynie weszli do gry dopiero na ostatnie minuty. Ogółem Wojciech Stawowy sprawdził 24 piłkarzy, a najwięcej z nich mogło wykazać się przez jedną połowę. W sobotę w drugim sparingu - pośród trzech zaplanowanym na tym zgrupowaniu - rywalem Arki będzie najbardziej utytułowana drużyna Gruzji, w przeszłości nawet triumfator Pucharu Zdobywców Pucharów (1981) - Dynamo Tbilisi. Autor: jag