Po zadumie przyszedł czas na euforię. Swoją przydatność pokazał wreszcie Iwan Litwiniuk. Centra do "Wasyla" była przedniej marki, a napastnik gospodarzy nie kombinował, tylko uderzył ile sił. Tak szybko strzelony gol przytłumił gości na tyle, że dopiero po kwadransie zaczęli odważniej wychodzić za linię połowy boiska. Po dwóch kwadransach gry takie wyjście skończyłoby się dla Kluczborka tragicznie, bo Longinus Uwakwe idealnie przymierzył, ale trafił tylko w słupek. Poszła kontra, a zadowoleni z siebie gospodarze długo nie decydowali się na jej przerwanie. Zdecydował się na to Sebastian Łętocha, ale zrobił to w polu karnym i Kamil Nitkiewicz dał upust swoim teatralnym zdolnościom, a sędzia wskazał na wapno. Wynik do przerwy ustalił Waldemar Sobota, kapitan Kluczborka. Po zmianie stron beniaminek z Kluczborka odważniej naciskał, ale na niewiele się to zdawało. Gol podwyższający wynik dla Stali padł po niegroźnym faulu daleko od bramki Stodoły. Kunszt rasowego egzekutora stałych fragmentów, pokazał Krzysztof Trela. Pech chciał, że miejscowi nie cieszyli się długo z prowadzenia. Paweł Odrzywolski tylko skierował piłkę do siatki po centrze z rzutu rożnego, ale wywołał tym mnóstwo pretensji piłkarzy Stali do sędziego liniowego. Ich zdaniem, zdobywca wyrównującego gola był na pozycji spalonej. Niewiele brakowało, a uspokoiłby ich Patryk Tuszyński, który dwie minuty później uderzył wysoko nad poprzeczką, a wystarczyłoby mu trafić w światło bramki. N Jerzy Mielniczuk