Wprawdzie oba zespoły w tym sezonie nie walczą o najwyższe laury ekstraligi, ale pojedynek ten może mieć kolosalne znaczenie w kwestii zapewnienia sobie miejsca w pierwszej szóstce na zakończenie sezonu zasadniczego. Historia spotkań drużyn z Rzeszowa i Tarnowa sięga 1959 roku. W pierwszym meczu, rozegranym na torze "Jaskółek" triumfowali rzeszowianie (47-28). Również kolejne pojedynki toczyły się po dyktando ówczesnej Stali. Tarnowianie na pierwsze zwycięstwo musieli czekać aż do 1968 roku, kiedy to wygrali 46-31. W ostatnich latach o zwycięstwie decydował przeważnie atut własnego toru. Tak było w ostatnich ośmiu spotkaniach. Rzeszowianie po raz ostatni wygrali na torze w Mościcach 12 lat temu (50-40). Również w tym samy roku miał miejsce ostatni triumf "Jaskółek" w na torze przy ul. Hetmańskiej (Unia wygrała wtedy 58-32). Oprócz tego spotkania, tarnowianie zwyciężali w Rzeszowie jeszcze czterokrotnie (1975, 1976, 1992 i 1993). Święta wojna rzeszowsko-tarnowska zawsze wzbudzała wiele emocji, również tych niekoniecznie sportowych. Do historii przeszedł już pojedynek w Rzeszowie, którego początek wyznaczono... na godz. 11. Wszystko po to, aby na mecz nie zdążyli obcokrajowcy Unii. Ci, nie dość że dotarli do Rzeszowa i przyczynili się do zwycięstwa "Jaskółek", to dodatkowo Simon Wigg pobił rekord rzeszowskiego toru. Dwa lata temu tarnowianie, którzy polegli 18-71 oskarżali rzeszowian o spreparowanie toru. Klub z Tarnowa również nie pozostawał dłużny. Ostatnio głośno było o tym, jak to ochroniarze na stadionie w Mościcach potraktowali rzeszowskich kibiców, niczym najgorszych chuliganów. W ubiegłym roku Tarnów zasłynął z... zakończenia biegów po trzech okrążeniach. Wyścig układał się wtedy na 3-3, a podprowadzający błędnie "odmachał" zakończenie biegu. W powtórce Marma przegrała 1-5. Przed niedzielnym pojedynkiem pełna mobilizacja w obu zespołach. Mobilizują się również kibice obu drużyn. Rzeszowski klub kibica już od kilku tygodni zbiera pieniądze na specjalną oprawę pojedynków. W ekipie Marmy martwi kontuzja Kennetha Bjerre. Wprawdzie optymistyczny scenariusz zakłada, że Duńczyk wróci na tor już w tę sobotę (!), ale jego udział w niedzielnym meczu jest raczej wykluczony. W jego miejsce pojedzie ktoś z dwójki: Dawid Stachyra, Cameron Woodward lub zastosowane zostanie zastępstwo zawodnika. Również skład tarnowian nie jest znany do końca. W piątek Unia ma rozegrać trening punktowany z Intarem Ostrów i po nim, ma się wyjaśnić, kto w niedzielny wieczór zamelduje się w stolicy Podkarpacia. Rzeszowianie w ten sam dzień (godz. 17.30) na własnym torze zmierzą się w sparingu z RKM-em Rybnik. Języczkiem u wagi niedzielnego pojedynku będzie Martin Vaculik. Słowacki junior przed sezonem uzgodnił warunki i podpisał już nawet kontrakt z tarnowskim klubem. Aby stał się on ważny, musieli go jeszcze parafować jego rodzice (Vaculik nie miał jeszcze 18 lat). Jednak w międzyczasie Martin zmienił decyzję i związał się dwuletnią umową z Marmą. W niedzielę z pewnością będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony, zarówno obecnemu, jak i niedoszłemu pracodawcy. mj