Był najlepszy spośród 189 konkurentów w wyścigu ze wspólnego startu amatorów, na trasie 177 km we włoskiej Giavera del Montello. Zdobył uznanie fachowców i kibiców kolarstwa za styl, w jakim to zrobił. Gdy peleton dogonił grupę uciekającą przez 25 kilometrów i to niedaleko przed metą, Piasecki nie zwolnił, nie załamał się tylko jeszcze zwiększył tempo i potrafił uciec rywalom na ostatnich 200 m. Oto fragmenty relacji samego mistrza świata. "Na dwa kilometry przed metą skoczył Duńczyk, za nim Marek (Szerszyński), Rosjanin i ja. Jak doszliśmy poprawił drugi Duńczyk. Znowu pognał za nim 'Szerszeń'. 600 metrów przed metą grupa zaczęła się rozjeżdżać. Krzyknąłem wtedy do Marka "idziesz"..., pociągnął 100-150 m. Za nim był Rosjanin i ja. Czterysta metrów przed końcem skoczył Włoch, prawą stroną. Chwilę czekałem - jakieś trzy sekundy i zacząłem finiszować. Pomyślałem: teraz albo nigdy! Nie oglądałem się,... przed sobą widziałem tylko metę. Nie podniosłem rąk... Byłem zmęczony... Później podium, tęczowa koszulka, medal, Mazurek Dąbrowskiego. Niepowtarzalne przeżycie... Ja, Piasecki, campione del mondo!". Rok 1985 to był rok Piaseckiego. W maju wygrał Wyścig Pokoju, a w końcu roku był zwycięzcą plebiscytu "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Polski. W następnym, 1986 roku Lech Piasecki przeszedł na zawodowstwo i wraz Czesławem Langiem, pierwszym polskim "profi", jeździł w grupie Del Tongo-Colnago. Już w pierwszym roku startów wśród profesjonałów odniósł kilka znaczących zwycięstw, w tym etapowe w Giro d'Italia. W parze ze słynnym Włochem Giuseppe Saronnim, Piasecki zdobył prestiżowe Trofeo Baracchi, przyznawane najlepszym w jeździe parami na czas (w 1988 roku powtórzył sukces z Langiem). W 1987 roku, już nie tak pomyślnym jak poprzedni, Piasecki potrafił przypomnieć o sobie i jako pierwszy kolarz ze Wschodu był liderem Tour de France. Choć żółtą koszulkę lidera nosił tylko jeden dzień, było to historyczne dla polskiego kolarstwa wydarzenie. Kolejne miało miejsce w 1988 roku. Lech Piasecki zdecydował się na start na torze i w Gandawie został pierwszym polskim mistrzem świata zawodowców, wygrywając wyścig na 5000 m na dochodzenie.