Mężczyznę znaleziono powieszonego, ciała 35-letniej kobiety oraz jego córki i pasierbicy leżały w łóżku. Policję zawiadomiła zaniepokojona sąsiadka, która nie wiedziała, co się dzieje z rodziną. Jak poinformowała policja, mężczyzna był już karany i toczyło się wobec niego postępowanie prokuratorskie. Mariola Ostaszewska z warmińsko-mazurskiej policji powiedziała, że cztery dni temu mężczyzna wyszedł z zakładu karnego, gdzie odsiadywał siedmiomiesięczny wyrok za groźby wobec sąsiadów i naruszenie ich nietykalności osobistej. W czerwcu, gdy jeszcze przebywał w zakładzie karnym, żona złożyła zawiadomienie na policję, że znęcał się nad nią i stosował przemoc. Miało się to dziać w 2009 roku. Jak dodała Ostaszewska, policja wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się i założyła rodzinie tzw. niebieską kartę. 51-latek został też oskarżony o molestowanie seksualne starszej dziewczynki. Policja zakończyła postępowanie w lutym tego roku i przesłała akt oskarżenia w tej sprawie do sądu. Ostaszewska dodała, że mężczyzna nie miał prokuratorskiego zakazu zbliżania się do rodziny i, gdy wyszedł z zakładu karnego, wrócił do domu. Na miejscu tragedii jest prokurator, który bada okoliczności zdarzenia. Jak dowiedział się reporter radia RMF FM, 51-latek zostawił list, w którym oskarżył rodzinę, że nie pomagała mu w trudnych chwilach, kiedy przebywał za kratkami. Dokładne przyczyny śmierci czteroosobowej rodziny wskaże dopiero zarządzona już sekcja zwłok. Postępowanie w sprawie tragedii prowadzi prokuratura.