Kobieta pierwszy raz poszła do przychodni we wtorek. Mimo że miała 40-stopniową gorączkę, lekarka nie zaleciła dodatkowych badań, a jedynie przepisała jej leki przeciwgorączkowe. Po trzech dniach chora znów poszła do tej samej przychodni i... znów dostała kolejne lekarstwa. Nie zrobiono jej prześwietlenia, choć prawdopodobnie pozwoliłoby ono wykryć, na co cierpi kobieta. Jej mąż oskarża lekarzy o niekompetencję oraz o chęć zaoszczędzenia na pacjentce - obecny system powoduje, że lekarzom rodzinnym nie opłaca się wysyłać chorych na dodatkowe badania, bo dostają wtedy mniejsze wynagrodzenia. Reporterowi radia RMF FM Andrzejowi Piedziewiczowi nie udało się skontaktować z dyrektorką przychodni, bo jest w tej chwili na zwolnieniu lekarskim.Posłuchaj relacji: Rodzina ma też żal do dyspozytorki pogotowia ratunkowego. Gdy dwa dni po wizycie w przychodni stan chorej się nie poprawił, jej mąż próbował wezwać karetkę. Ale dostał jedynie zalecenie podania kolejnych lekarstw. Szef bartoszyckiego pogotowia, Grzegorz Drzazga, twierdzi jednak, że tu wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Władze bartoszyckiego pogotowia twierdzą, że to nie pogotowie jest winne śmierci kobiety. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM: Prokuratura Rejonowa w Bartoszycach - jak na razie - nie postawiła w tej sprawie żadnych zarzutów. Mówi prokurator Beata Ewert. Posłuchaj relacji: Ze względu na konieczność uzyskania ekspertyz medycznych, śledztwo potrwa przynajmniej kilka miesięcy.