55-letnia mieszkanka Bartoszyc zmarła na zapalenie płuc pod koniec listopada ubiegłego roku. Wcześniej, dwa razy w ciągu jednego tygodnia, była w przychodni. Za każdym razem z wysoką, niemal 40-stopniową gorączką. Jednak mimo to lekarka stwierdziła, że kobieta ma grypę. Przepisała jej leki przeciwgorączkowe i nie zrobiła żadnych dodatkowych badań. A zdaniem prokuratury powinna była, tym bardziej że obowiązywały wytyczne resortu zdrowia nakazujące dokładne badanie pacjentów, u których podejrzewa się grypę. Dlatego właśnie zapalenia płuc nikt nie zauważył. Kilka dni po ostatniej wizycie u lekarza kobieta poczuła się na tyle źle, że jej mąż postanowił wezwać pogotowie. Ale dyspozytorka, po rozmowie z chorą kobietą, zadecydowała, że wysłanie karetki nie jest konieczne i że wystarczą leki przeciwgorączkowe. Prokuratura ustaliła, że dyspozytorka nie skonsultowała swojej decyzji z lekarzem dyżurującym w pogotowiu, a powinna była to zrobić i wysłać ambulans. Karetkę wysłano po kilku godzinach, gdy przerażony mąż chorej kobiety zadzwonił po raz drugi. Niestety, wtedy było już za późno. Obu oskarżonym grozi do 5 lat więzienia.