W niedzielę pracownicy szpitala w Biskupcu zawiadomili policję, że do placówki zgłosiła się pięcioosobowa rodzina z objawami silnego zatrucia środkiem chemicznym do zwalczania gryzoni. Na zły stan zdrowia skarżyli się 30-latek, jego żona oraz troje dzieci - siedmioletnia dziewczynka oraz dwóch chłopców w wieku roku i dwóch lat. Po badaniu wszyscy zostali skierowani na oddziały szpitalne. Wkrótce najmłodsze dziecko zmarło. Policjanci ustalili, że w sobotę wieczorem mężczyzna rozłożył w piwnicy domu środek do zwalczania gryzoni. Mówił, że dostał go od znajomego, który zajmował się dystrybucją środków do deratyzacji. W nocy cała rodzina poczuła się źle, rodzice i dzieci zaczęli się skarżyć na nudności a następnego dnia zgłosili się do szpitala. Lekarz wstępnie ocenił, że do zatrucia mogło dojść po tym, jak z substancji zaczął ulatniać się fosforowodór. Na wniosek prokuratora policjanci zabezpieczyli dom, w którym doszło do zatrucia. Oględziny będą możliwe dopiero po upływie ok. 48 godzin, czyli po wywietrzeniu pomieszczeń na tyle, aby można było bezpiecznie w nich przebywać. Przyczyny śmierci dziecka będą znane po sekcji zwłok, którą zaplanowano na poniedziałek.