W niedzielę wieczorem dyżurnego policji w tym mieście zaalarmowali mieszkańcy bloku, których niepokoiło głośne miauczenie kota zamkniętego na balkonie - przekazała oficer prasowa policji w Szczytnie Izabela Cyganiuk. - Sąsiedzi mówili dyżurnemu, że kot od południa siedzi na balkonie, z godziny na godzinę mocniej miauczał. Sąsiedzi próbowali dostać się do mieszkania, ale właścicieli nie było w domu - powiedziała Cyganiuk. Policjanci pojechali na miejsce i rzeczywiście usłyszeli miauczenie kota zamkniętego na balkonie na pierwszym piętrze. Temperatura wynosiła wówczas minus 15 stopni. Ponieważ w mieszkaniu nikogo nie było, policjanci wezwali strażaków, by dostali się do zwierzaka. - Strażacy złapali kota do klatki. Był bardzo wyziębiony, głodny - poinformowała policjantka. Zwierzę nie wróci do właścicieli Kotem zaopiekowała się przedstawicielka towarzystwa opieki nad zwierzętami. Kot nie wróci do właścicieli, ponieważ w przeszłości zdarzały się podobne sytuacje. - W poniedziałek do właścicielki kota pójdzie dzielnicowy, wszystko wskazuje na to, że będzie ona odpowiadała za znęcanie się nad zwierzęciem - podała Cyganiuk. Poprzednio policjanci ze Szczytna zaopiekowali się m.in. bocianem, który miał uszkodzone skrzydło i złapaną w domku letniskowym żmiją, którą wywieźli do lasu. Zobacz też: Niecodzienna akcja policji. Bocian uratowany