Ma to być rekompensata za groźby i przemoc stosowane przez policjantów wobec mężczyzn. Dwaj spośród mężczyzn Mirosław i Krzysztof to sprawcy słynnego linczu na recydywiście, którzy zostali ułaskawieni przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W piątek sąd przesłuchał Mirosława, Wiesława i Krzysztofa Winków. Potwierdzili oni, że zostali zatrzymani w połowie stycznia w swych domach, po skuciu kajdankami zostali przewiezieni na komisariaty, gdzie spędzili 48 godzin. W tym czasie nie postawiono im żadnych zarzutów, byli zatrzymani jako świadkowie i w charakterze świadków zwolniono ich do domów. Bracia zostali zatrzymani, gdyż - według policji - mogli mieć informację na temat zaginionego pod koniec ubiegłego roku mieszkańca wsi Włodowo. Policjanci grozili pobiciem? Mirosław powiedział przed sądem, że jeden z policjantów postraszył go, "że lepiej będzie dla niego, jak przyzna się, co zrobił z zaginionym", bo - jak miał się wyrazić funkcjonariusz - "w tej sprawie ani prezydent, ani minister Ziobro mu nie pomogą". Według mężczyzny, policjanci w czasie przesłuchań grozili pobiciem i odmawiali kontaktu z adwokatem. Podkreślił, że przez to zatrzymanie o mało nie stracił pracy. - Po poprzedniej sprawie (dotyczącej linczu- przyp. red.) wyszedłem już na prostą, a teraz bez powodu policjanci zatrzymali mnie, skuli w kajdanki na oczach rodziny i przetrzymywali na komisariacie"- podkreślił. Dodał, że gdy opuścił prokuraturę nie miał telefonu aby powiadomić rodzinę, więc szedł pieszo 49 km. Telefon zabrali mu policjanci. Wiesław Winek dodał, że jeden z policjantów groził mu pistoletem, przystawiając lufę do kolana. Funkcjonariusz miał także próbować go przekupić w zamian za to, że ten "wskaże miejsce ukrycia zwłok zaginionego". Sąd chce zapoznać się z dokumentami Sąd po przesłuchaniu wnioskodawców odroczył bez terminu rozprawy, chce bowiem zapoznać się z dokumentami z dwóch innych postępowań. Jedno z nich dotyczy sprawy zaginionego mieszkańca Włodowa, a drugie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień policjantów zatrzymujących braci Winków. To ostatnie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Szczytnie. Na razie nikomu nie postawiono zarzutu; przesłuchiwani są kolejni policjanci, biorący udział w zatrzymaniu i przesłuchiwaniu, a także ich przełożeni. Sprawa zaginionego została już wyjaśniona Sprawa zaginionego mieszkańca Włodowa, w której policja zatrzymała Winków, została już wyjaśniona. Jego zwłoki znaleziono na początku lutego w jeziorze Włodowskim we Włodowie, a sekcja zwłok wykazała wstępnie, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie i inne osoby nie przyczyniły się do tego. Dwaj z trzech zatrzymanych, Mirosław i Krzysztof, to sprawcy głośnego linczu we Włodowie w 2005 roku, kiedy zginął 60-letni recydywista, który w zakładach karnych spędził 30 lat. Do głośnego linczu we Włodowie doszło w 2005 r. Do linczu doszło, bo policja nie interweniowała, gdy Józef C. groził mieszkańcom wioski. Za lincz we Włodowie na kary po 4 lata więzienia skazani zostali trzej bracia: Mirosław, Krzysztof i Tomasz Winkowie. Pozostali jednak na wolności, ponieważ jeszcze przed rozpatrzeniem kasacji w grudniu 2009 r. prezydent Lech Kaczyński ich ułaskawił. Zawiesił wykonanie wobec nich kary na okres 10 lat - dzięki czemu bracia nie trafili do więzienia. W innej sprawie związanej z linczem na kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny skazani zostali także dwaj policjanci z komisariatu w Dobrym Mieście za zlekceważenie sygnałów od mieszkańców o zagrożeniu i zbyt późną interwencję we Włodowie.